Związek posiadaczy broni NRA wykluczył w środę w Senacie USA jakiekolwiek zaostrzenie prawa określającego dostęp do broni palnej - mimo dramatycznych apeli, m.in. byłej kongresmenki Gabrielle Giffords, która dwa lata temu została ciężko ranna w głowę. Przedstawiciel NRA stwiedził, że posiadanie broni to część "prawa, jakie Bóg dał Amerykanom do samoobrony".
- Trudno mi mówić, ale muszę powiedzieć coś ważnego: zbyt dużo dzieci umiera. Musimy coś z tym zrobić. Będzie trudno, ale nadszedł czas. Bądźcie odważni. Amerykanie na was liczą - apelowała w Senacie Giffords, która wszystkich zaskoczyła, gdy w środę przyszła do komisji wymiaru sprawiedliwości na pierwsze przesłuchanie, poświęcone ewentualnej reformie ograniczającej dostęp do broni palnej.
Obama proponuje, Giffords się pojawia
Giffords cudem przeżyła postrzał w głowę, gdy uzbrojony napastnik w styczniu 2011 roku otworzył ogień przed supermarketem w Tucson w Arizonie, gdzie kongresmenka wygłaszała przemówienie. Życie straciło wówczas 6 osób, a 12 zostało rannych. Mąż Giffords, były astronauta Mark Kelly, w emocjonalnym wystąpieniu przypomniał, że zabójca w ciągu 15 sekund opróżnił magazynek z 33 kulami.
Zakaz sprzedaży takich magazynków zaproponował dwa tygodnie temu prezydent Barack Obama, a projekt ustawy w tej sprawie złożyła już grupa demokratów w Kongresie. Obama wezwał też Kongres do przywrócenia zakazu sprzedaży broni szturmowej typu wojskowego (zniesionego za prezydentury George'a W. Busha), a także wprowadzenia federalnego nakazu sprawdzania wszystkich nabywców broni - by uniemożliwić dostęp do broni osobom niebezpiecznym: karanym i chorym psychicznie. Takiej kontroli nie podlegają m.in. nabywcy broni na targowiskach i w internecie.
"Prawo, które uratuje życie"
- Gdyby istniały silniejsze kontrole, moja żona wciąż by tu z nami siedziała - mówił Kelly. Zdrowie Giffords nie pozwoliło jej pozostać do końca debaty. Kelly podkreślił, że wraz z żoną mają broń, polują i są obrońcami konstytucyjnego prawa do samoobrony. - Ale gdy niebezpieczni ludzie dostają do rąk niebezpieczną broń, to my wszyscy jesteśmy zagrożeni. W tej debacie Kongres nie może patrzeć na interesy poszczególnych grup, ale musi znaleźć kompromis, by przyjąć prawo, które uratuje życie - apelował.
"Prawo dane przez Boga"
Ale Wayne LaPierre występujący w imieniu Krajowego Stowarzyszenia Strzeleckiego (NRA), najbardziej wpływowej organizacji skupiającej kilka milionów posiadaczy broni, odrzucił wszelkie możliwości zmiany prawa, nawet federalny nakaz kontroli nabywców.
- Takie obowiązkowe kontrole nigdy nie będą obowiązkowe, bo kryminaliści się im nie poddadzą - powiedział LaPierre. Jego zdaniem wprowadzane w poprzednich latach środki zaostrzające kontrole nie przyniosły skutków, więc dalsze restrykcje też są zbędne. Przekonywał, że obecny system nie działa, bo potencjalni przestępcy nie są stawiani przed sądem. Przedstawił się jako obrońca "danego przez Boga Amerykanom fundamentalnego prawa do samoobrony", jakie gwarantuje druga poprawka do konstytucji.
Niewinni umierają
Przewodniczący komisji wymiaru sprawiedliwości, demokratyczny senator Patrick Leahy argumentował, że zlikwidowanie luk w kontrolach sprzedaży broni nie jest zagrożeniem dla drugiej poprawki. - Amerykanie mają prawo do posiadania broni, by chronić swoje rodziny. Nikt im tego prawa nie odmawia; to prawo nie jest zagrożone - powiedział. Zagrożone jest natomiast życie niewinnych ludzi i dlatego prawo musi wymusić, by każdy kupujący broń od mającego licencję sprzedawcy podlegał kontroli - przekonywał.
Wystąpienie Leahy'ego jest wskazówką, że prace komisji skoncentrują się właśnie na ewentualnym nakazie kontroli nabywców broni, a nie zakazie sprzedaży broni szturmowej, który ma minimalne szanse na przyjęcie w Kongresie. Inicjatywa spotkała się bowiem z ostrą krytyką republikanów, mających większość w Izbie Reprezentantów. Projekt Obamy stawia też w niewygodnej pozycji niektórych demokratów w Senacie - zwłaszcza tych, których w przyszłym roku czeka walka o reelekcję, a pochodzą ze stanów, gdzie posiadanie broni jest popularne.
Według sondażu Pew Research Center zdecydowana większość Amerykanów, ponad 80 proc., popiera surowsze kontrole nabywców broni palnej czy zakaz nabywania broni przez osoby chore psychiczne.
Presja opinii publicznej w sprawie zaostrzenia przepisów określających dostęp do broni wzrosła po grudniowej masakrze w szkole w Newtown, gdzie szaleniec zastrzelił 26 osób, w tym 20 uczniów. Jednocześnie w USA wzrosła w tym czasie sprzedaż broni półautomatycznej typu wojskowego - kupujący obawiają się, że wkrótce nie będzie to możliwe.
Autor: adso\mtom\k / Źródło: PAP