Generał południowosudańskiej armii został zabity na przedmieściach opanowanego przez rebeliantów miasta Bor. Korespondent BBC News relacjonował, że wojskowy został wciągnięty w zasadzkę.
Na przedmieściach miasta Bor (stan Dżunkala) wojskowy konwój został ostrzelany przez rebeliantów. W zasadzce zginął jeden z generałów Ludowej Armii Wyzwolenia Sudanu.
Początkowo negocjacje były kilkakrotnie odkładane. W piątek doszło do pierwszych spotkań, ale już w sobotę odłożono je na czas nieokreślony. Rozmowy wznowiono jednak w niedzielę po południu.
Mimo oczekiwanego zawieszenia broni, starcia trwają.
Strony konfliktu w Sudanie Południowym rozpoczęły w piątek w Adis Abebie negocjacje w sprawie zawieszenia broni, które umożliwiłoby przerwanie walk, trwających od trzech tygodni - podało etiopskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Na skraju wojny domowej?
15 grudnia w Dżubie, stolicy kraju, doszło do aktów przemocy, które rozszerzyły się na regiony wydobycia ropy naftowej i inne tereny, dzieląc powstały w 2011 roku Sudan Południowy wzdłuż granic etnicznych. Konflikt rozgorzał między zwolennikami prezydenta Salvy Kiira z plemienia Dinka i stronnikami byłego wiceprezydenta Rieka Machara z plemienia Nuer.
Według szacunków ONZ, konflikt już pochłonął kilka tysięcy ofiar śmiertelnych. Co najmniej 180 tysięcy ludzi zostało zmuszonych do opuszczenia swych domów, z czego 75 tysięcy szukało schronienia w obozach dla uchodźców.
Walki toczą się głównie wokół strategicznego miasta Bor, stolicy bogatego w ropę stanu Jognlei; siły rządowe twierdzą, że w najbliższych godzinach odbiją Bor z rąk rebeliantów.
Autor: pk//gak / Źródło: Reuters TV