Francuzka pracująca dla międzynarodowej organizacji została porwana w stolicy Jemenu we wtorek - poinformowało MSZ Francji. Do uprowadzenia kobiety doszło po apelu Paryżu do obywateli, by opuścili to pogrążone w chaosie państwo.
MSZ podało, że 30-letnia pracownica Banku Światowego została porwana przez niezidentyfikowanych, uzbrojonych mężczyzn w stolicy Jemenu. MSZ Francji ponownie wezwało swoich obywateli od opuszczenia Jemenu.
"Niestety musimy potwierdzić porwanie w Sanie obywatela Francji" - napisało w oświadczeniu MSZ.
Telewizja BFM TV podała, że Isabelle Prime została porwana w drodze do pracy. Została uprowadzona przez sześciu mężczyzn przebranych za policjantów. Jej kierowca uciekł.
Prezydent Francois Hollande wezwał do uwolnienia Francuzki "tak szybko, jak to tylko możliwe". Dodał, że służby próbują zlokalizować miejsce pobytu kobiety.
Jemen w chaosie
Szyiccy rebelianci z ruchu Huti rozwiązali na początku lutego parlament Jemenu i zapowiedzieli utworzenie nowego rządu o charakterze przejściowym. Pod koniec stycznia zajęli pałac prezydencki w Sanie i zamknęli prezydenta Hadiego w areszcie domowym. W następstwie tych wydarzeń prezydent oraz premier Chalid Bahah podali się do dymisji.
Niestabilność Jemenu może mieć poważne reperkusje na arenie międzynarodowej. To najuboższe państwo arabskie ma długą i trudną do zabezpieczenia granicę z czołowym światowym eksporterem ropy Arabią Saudyjską oraz doświadcza na swym terytorium zbrojnej konfrontacji z Al-Kaidą Półwyspu Arabskiego (AQAP), uważaną przez USA za najbardziej niebezpieczny odłam tej siatki terrorystycznej.
Dezorganizacja aparatu państwowego w liczącym 25 milionów mieszkańców Jemenie jest spuścizną po wieloletnich dyktatorskich rządach obalonego w 2011 roku przez społeczną rewoltę prezydenta Alego Abd Allaha Salaha.
Autor: pk//gak / Źródło: thelocal.fr