Finlandia oficjalnie została 31. członkiem NATO. Dokumenty akcesyjne zostały przekazane na ręce sekretarza stanu USA Antony'ego Blinkena. Na maszcie przed kwaterą główną NATO została podniesiona flaga Finlandii.
CZYTAJ WIĘCEJ: Finlandia 31. członkiem NATO. Co to oznacza dla niej i dla reszty Europy?
O znaczeniu tego wydarzenia dyskutowali w "Faktach po Faktach" w TVN24 generał Jarosław Stróżyk, były zastępca dyrektora Zarządu Wywiadu NATO, wykładowca Uniwersytetu Wrocławskiego, wiceprezes Fundacji Stratpoints, były attache obrony w Stanach Zjednoczonych oraz Marek Grela, dyplomata, ambasador RP przy Unii Europejskiej w latach 2002-06 i były wiceszef MSZ.
CZYTAJ WIĘCEJ: Finlandia oficjalnie została członkiem NATO. Światowi przywódcy komentują
Grela: to dowód na wielką klęskę kalkulacji Putina
Marek Grela mówił, że "stała się rzecz niezwykła". - Pamiętamy historię powojenną Finlandii, która była obszarem i pod wpływem Zachodu, i pod wpływem Związku Radzieckiego. Finlandia to kraj bardzo rozważny i niezbyt szybki w działaniu - zwracał uwagę.
- Finlandia wstąpiła do NATO w niecały rok. Wniosek o członkostwo złożyła w trzy miesiące po agresji Rosji na Ukrainę, 80 procent Finów popiera członkostwo w NATO, a 12 procent jest przeciwnych, proporcje zostały całkowicie odwrócone - kontynuował.
Jego zdaniem poszerzenie Sojuszu o Finlandię "to jest dowód jak wielką klęskę w swoich kalkulacjach poniósł prezydent Putin".
Generał Stróżyk: dołącza państwo, które może być wzorem
Generał Jarosław Stróżyk ocenił, że to "dzień szczególny, szczęśliwy dla NATO". - Ale oczywiście my nie mamy czasu świętować, zwłaszcza wojskowi. Powiedziałbym paradoksalnie, że to NATO bardziej potrzebowało Finlandii niż Finlandia NATO - stwierdził.
- Przyłączenie Finlandii pozwala nam dotknąć cały obszar od Morza Czarnego po Zatokę Fińską, do Karelii. Rzeczywiście (zdarzyło się - red.) to, czego Putin nie chciał - NATO zbliżyło się, w jakimś sensie stoi, ale obronnie, u granic Rosji. Za to dołącza państwo, które może być wzorem - powiedział.
- Dla mnie to było najłatwiejsze, najprostsze dołączenie członka NATO w historii, gotowego w pełni do użycia swoich sił zbrojnych, wręcz będących wzorem pewnych nakładów, wzorem realizacji artykułu 3 (Traktatu Północnoatlantyckiego - red.), który mówi o tym, że państwa same powinni najpierw przygotować się zbroić, być gotowe do obrony swojego terytorium, potem liczyć na artykuł 5 - ocenił.
Wskazywał, że to "państwo, które ma doskonały system mobilizacyjny". - Same siły zbrojne to raptem 30 tysięcy żołnierzy, ale do rozwinięcia jest prawie 300 tysięcy z 5,5 milionowego państwa, wydającego ponad dwa procent PKB na swoje uzbrojenie - zauważył.
- To my bardzo potrzebowaliśmy i potrzebujemy solidnego partnera, który może długo podejmuje decyzje, ale rzetelnego. I w przypadku realnego zagrożenia, to będzie wartość dodana dla Sojuszu - mówił dalej generał Stróżyk.
Spotkanie "potrzebne dla nowego etapu po podjęciu przez Ukrainę kontrofensywy"
Goście programu komentowali także środową wizytę Wołodymyra Zełenskiego w Polsce.
- Spotkanie prezydenta Zełenskiego z prezydentem Dudą jest potrzebne dla nowego etapu po podjęciu przez Ukrainę kontrofensywy, wojna bez wątpienia wkroczy w nowy etap, to będzie etap uderzenia, ale z różnymi skutkami - ocenił Marek Grela.
- Będą problemy logistyczne. Nie chcę tu być złym prorokiem, ale mogą pojawić się problemy z jakąś falą emigracji z terenów objętych wojną (...). Polska musi być przygotowana na wszystko, nie wykluczam, że będzie wielki problem humanitarny czy medyczny - dodał.
Według generała Stróżyka "to Putin i jego generałowie boją się w tej chwili kolejnych ruchów".
- Nie spodziewajmy się hurrakontrofensywy na wielkim froncie. Myślę, że to będą wciąż działania nękające, gdzieś na tyłach, dążące do zdestabilizowania sił rosyjskich i do odzyskania części terenu. Całość terenu będzie niezmiernie trudna do odzyskania, ale oczywiście całym sercem jestem z ukraińskim wojskiem - dodał gość TVN24.
Autorka/Autor: mjz/dap
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24