- Został opublikowany bez naszej zgody i wiedzy, miał być satyrą na megalomański pomysł Trumpa - tak o filmie przedstawiającym wizję odbudowanej Strefy Gazy, udostępnionym przez prezydenta USA, mówią jego twórcy. Nagranie zostało wygenerowane przez sztuczną inteligencję i wywołało burzę w internecie.
Pod koniec lutego na oficjalnych kontach Donalda Trumpa w mediach społecznościowych udostępniono wygenerowane przez sztuczną inteligencję nagranie, pokazujące wizję odbudowanej Strefy Gazy. Widać na nim m.in. gigantyczną złotą statuę amerykańskiego przywódcy i Elona Muska rozrzucającego pieniądze. Było to następstwo zapowiedzi prezydenta USA, który ogłosił, że Stany Zjednoczone "przejmą kontrolę nad Strefą Gazy" i uczynią z niej "Riwierę Bliskiego Wschodu".
Tydzień później wywiadu "Guardianowi" udzielił twórca filmu, artysta cyfrowy Solo Avital. To Amerykanin urodzony w Izraelu i mieszkający w Los Angeles. Współprowadzi firmę EyeMix Visuals, która tworzy m.in. filmy i reklamy, wykorzystując przy tym AI. Za swoją działalność był wielokrotnie nagradzany, na przykład w 2007 roku zdobył nagrodę publiczności na odbywającym się w Warszawie Międzynarodowym Festiwalu Filmowym "Żydowskie Motywy" za swój film "Więcej niż 1000 słów".
ZOBACZ TEŻ: "Jeden z najbardziej bezczelnych pomysłów od lat". Media o przejęciu Strefy Gazy przez USA
Twórca filmu o Gazie: to miała być satyra
Solo Avital przyznał w rozmowie z "Guardianem", że film o Strefie Gazy stworzył w mniej niż osiem godzin, eksperymentując z narzędziami AI. Powiedział, że postanowił wykreować "satyrę o tym megalomańskim pomyśle dotyczącym umieszczania pomników (w Gazie)", chcąc zobaczyć, co sztuczna inteligencja potrafi z tą ideą zrobić. Gotowym materiałem podzielił się z przyjaciółmi, a jego współpracownicy opublikowali go na Instagramie. Usunęli film jednak po kilku godzinach, obawiając się, że zostanie odebrany jako "trochę niewrażliwy". Mimo to wkrótce nagranie ukazało się na profilach Donalda Trumpa i obiegło internet.
Zasięg, jaki uzyskał materiał, przekroczył oczekiwania Avitala. Twórca filmu podkreślił, że zaskoczyły go niektóre reakcje na nagranie. Jego zdaniem, gdyby było ono elementem skeczu telewizyjnego, to "całe postrzeganie tego przez media byłoby odwrotne" i "wszyscy pomyśleliby, że to żart".
"Opowiadamy historie, nie jesteśmy prowokatorami. Czasami tworzymy satyry, takie jak ten film. Na tym polega dwoistość satyry: zależy od tego, jaki kontekst jej nadasz, by stworzyć z niej puentę lub żart" - powiedział "Guardianowi". "W tym przypadku nie było kontekstu i został on opublikowany bez naszej zgody i wiedzy" - dodał. Trump opublikował bowiem nagranie, nie dodając do niego żadnego komentarza.
W zeszłym tygodniu w rozmowie z NBC News Avital przyznał, że nigdy się nie spodziewał, iż Trump udostępni w internecie nagranie, na którym widać m.in. jego pomnik, górujący nad miastem niczym pomnik dyktatora. - Nigdy w życiu bym sobie tego nie wyobraził - powiedział. Wraz ze współpracownikiem Arielem Vromenem podkreślili, że dobrze byłoby, gdyby prezydent podpisał nagranie, dając mu jakikolwiek kontekst albo chociaż oznaczył jego twórców. Uznali, że wideo miało na celu wykorzystanie pomysłu Trumpa i "popchnięcie go do ekstremalnego poziomu wyobraźni". - Nie było naszą intencją stać się machiną propagandową - dodał Vromen.
Źródło: Guardian, NBC News, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: realdonaldtrump/Instagram