Dwie osoby zginęły pod kołami samochodów w czasie protestów hiszpańskich i portugalskich tirowców przeciwko wzrostowi cen paliw. Strajk transportowców trwa już trzeci dzień.
Hiszpan zginął w Grenadzie, na południu kraju. Został rozjechany przy wjeździe na targ przez furgonetkę, którą prawdopodobnie chciał zatrzymać.
Mężczyzna zbliżył się do pojazdu, chcąc wytłumaczyć kierowcy motywy protestu, ale ten nie zdążył się zatrzymać.
Próbował zatrzymać ciężarówkę
Portugalczyk z kolei zginął w okolicy miasta Alcanena, w środkowej Portugalii, gdy próbował zatrzymać ciężarówkę jadącą w kierunku wzniesionej przez protestujących blokady.
Z relacji świadków wynika, że 52-letni mężczyzna dawał kierowcy znaki, żeby się zatrzymał, albo wręcz uczepił się jadącej ciężarówki, po czym poślizgnął się i wpadł pod koła. Rzecznik miejscowej żandarmerii zastrzegł, że jest zbyt wcześnie, by stwierdzić, czy było to "zamierzone działanie, zaniedbanie czy zwykły pech".
Kierowca ciężarówki został przesłuchany, ale nie zdecydowano o umieszczeniu go w areszcie.
Trzy dni strajku
W obu krajach na początku tygodnia rozpoczęły się bezterminowe protesty transportowców przeciwko galopującym cenom paliw. Strajkujący kierowcy domagają się ustanowienia taryfy minimalnej na swoje usługi, co przy galopujących cenach paliw uchroniłoby ich przed dochodami poniżej kosztów własnych i zapobiegłoby wejściu na rynek transportowy konkurencji. Żądają również uzależnienia cen usług transportowych od cen paliwa.
Źródło: PAP, tvn24.pl