"Wyzwania, które generuje Korea Północna, są tak poważne, że potrzebujemy współpracy"


- W zaproszeniu Rodrigo Duterte do Stanów Zjednoczonych chodzi nie tyle o uhonorowanie prezydenta Filipin, co o podjęcie próby uregulowania sytuacji, jaka powstała w związku z próbami rakietowymi Korei Północnej - ocenił w wypowiedzi dla ABC szef personelu Białego Domu Reince Priebus.

Priebus podkreślił, że decyzja o rozmowie telefonicznej prezydenta USA Donalda Trumpa z prezydentem Duterte "wynikała z sytuacji wokół Korei Północnej."

Pozwoli ona zewrzeć szeregi, włączając wszystkich zainteresowanych i uzgodnić z sojusznikami spójny plan działania "na wypadek, gdyby coś się zdarzyło w Korei Północnej" – dodał szef personelu Białego Domu. - Stojące przed nami wyzwania, które generuje Korea Północna, są tak poważne, że potrzebujemy współpracy z tak wieloma partnerami w regionie, jak to tylko możliwe - swtierdził.

Trump już czeka

Według przedstawiciela Białego Domu Trumpowi "rozmowa się spodobała", a sam prezydent "z nadzieją oczekuje na wizytę Dutarte w USA, na kolejne szczyty wspólnoty ASEAN i państw Azji Wschodniej w listopadzie br. na Filipinach".

Rzecznik prezydenta Duterte potwierdził w niedzielę, że przywódca Filipin otrzymał od prezydenta Trumpa zaproszenie do złożenia wizyty w Stanach Zjednoczonych, ale nie mógł sprecyzować jeszcze jej daty.

Priebus pytany, czy Trump poruszył temat krwawej wojny z narkotykami prowadzonej przez Duterte, stwierdził, że osobiście nie był przy rozmowie i dodał, iż jej powodem "była Korea Północna". - Obecnie nie ma poważniejszego wyzwania stojącego przed krajem i regionem niż to, co tam się dzieje" - zaznaczył.

Krwawa wojna z kartelami

Obaj prezydenci rozmawiali telefonicznie w sobotę wieczorem czasu filipińskiego. Duterte zapowiedział telefon od Trumpa na konferencji prasowej podsumowującej 30. szczyt ASEAN, którego gospodarzem była Manila.

Po objęciu władzy w czerwcu ub.r. Duterte rozpoczął ostrą "walkę z przestępczością" wymierzoną w kartele narkotykowe, m.in. zezwolił policji i służbom bezpieczeństwa na stosowanie kary śmierci bez wyroku sądowego wobec handlarzy narkotyków. Organizacje broniące praw człowieka krytykują te działania i szacują, że w ciągu trwającej 10 miesięcy kampanii Duterte mogło zginąć nawet ponad 9 tys. osób. Źródła prezydenckie szacują liczbę ofiar na ok. 2,6 tys.

Po zwycięstwie Duterte w ubiegłorocznych wyborach prezydenckich stosunki między Manilą a Waszyngtonem pogorszyły się, gdyż Duterte dokonał zwrotu ku Pekinowi i Moskwie. Zdecydowanie odrzucał też krytykę swoich rządów ze strony amerykańskich władz.

Od niedzieli, bezpośrednio po zakończeniu szczytu ASEAN, z trzydniową wizytą przebywają w filipińskim porcie Davao na południu kraju trzy okręty wojenne chińskiej marynarki. Morska grupa uderzeniowa nr 150 chińskiej armii przypłynęła z tzw. wizytą dobrej woli.

Autor: pqv/sk / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Gage Skidmore CC BY SA Wikipedia