Prezydent USA Barack Obama ocenił w środę, że ukraińska armia jest znacznie silniejsza od separatystów. Nie ma więc potrzeby, by USA ją zbroiły. Ale jeżeli na wschodzie Ukrainy dojdzie do interwencji zbrojnej Rosji, "będzie to zupełnie co innego" i rozpatrzone zostaną "różne kwestie" - zastrzegł. Z Petrem Poroszenką o sytuacji w kraju rozmawiał wiceprezydent USA Joe Biden.
Występując na konferencji prasowej w Waszyngtonie po zakończeniu szczytu USA - Afryka, Obama zaznaczył, że na razie do interwencji wojskowej Rosji nie doszło i "najlepsze, co w tej chwili możemy zrobić dla Ukrainy, to próbować wrócić na polityczną ścieżkę" poszukiwania dyplomatycznego rozwiązania kryzysu.
Obama: już pomagamy Ukrainie
Odniósł się jednak dość otwarcie do pytania jednego z dziennikarzy, który zapytał go o przedstawione w środę dane NATO. Dowództwo Paktu oszacowało, że przygotowanych do ewentualnego wejścia na Ukrainę jest nawet 20 tys. rosyjskich żołnierzy, którzy mieliby tam udawać "siły pokojowe".
Prezydent stwierdził wtedy, że wkroczenie armii Putina otworzyłoby rozmowy o "różnych kwestiach" związanych z pomocą dla Kijowa, m.in. o dostawach broni bezpośrednio na front.
- To, co już robimy, to dostarczamy cały pakiet pomocy dla ukraińskiego rządu i wojska. Będziemy kontynuować współpracę z Ukraińcami, by oceniać dzień po dniu, tydzień po tygodniu, co dokładnie potrzebują, by bronić kraju i zmagać się z separatystami, którzy są obecnie zbrojeni przez Rosję - zauważył Barack Obama, tonując trochę nastroje.
Putin wpędza Rosję w kłopoty
Prezydent USA był też pytany o doniesienia z Moskwy, że w odwecie na zachodnie sankcje Rosja nałoży embargo na import produktów rolnych m.in. z USA. W ubiegłym roku amerykański eksport produktów rolnych do Rosji osiągnął wartość 1,3 mld dol., z czego największą część stanowił eksport drobiu (nieco ponad 300 mln dol.). Obama nie rozwinął kwestii rosyjskiego embarga. Ocenił jednak, że nałożone na Rosję przez USA i UE sankcje, związane z zaangażowaniem tej pierwszej w destabilizowanie Ukrainy, spełniają swoje zadanie. Według niego "kładą ogromną presję na rosyjską gospodarkę", o czym świadczy reakcja rynków, ucieczka kapitałów i inwestycji z Rosji oraz pogarszające się prognozy dla PKB tego kraju.
Obama podkreślił, że prezydent Rosji Władimir Putin ma wybór: - Albo będzie próbował szukać rozwiązania przez dyplomację i pokojowe środki, uznając ze Ukraina to suwerenny kraj i to Ukraińcy sami będą podejmować decyzje o swojej przyszłości, albo będzie kontynuował obecny kurs i szkodził własnej gospodarce i - w dalszej perspektywie - własnym obywatelom.
Biden rozmawiał z Poroszenką
Tymczasem Biały Dom poinformował w oddzielnym komunikacie o tym, że w środowy wieczór telefonicznie rozmawiali wiceprezydent USA Joe Biden i prezydent Ukrainy Petro Poroszenko.
Jak wyjaśnił Biały Dom, "obaj przywódcy wyrazili zaniepokojenie rosyjskimi sygnałami o chęci wysłania "sił pokojowych" na Ukrainę i ciągłego dostarczania rosyjskiego sprzętu wojskowego do rosyjskich popleczników na Ukrainie".
Według komunikatu Kijowa po rozmowie, Poroszenko powiedział tymczasem Bidenowi, że Rosja jest bezpośrednio zaangażowana w konflikt. Przypomniał, iż wojska ukraińskie były ostrzeliwane z terytorium rosyjskiego. Poroszenko podkreślił, że jest zdecydowany unikać ofiar wśród ludności cywilnej i przywrócić porządek we wschodniej Ukrainie.
Według doniesień służby prasowej prezydenta Ukrainy Biden powiedział, iż "w każdej sytuacji USA będą z narodem Ukrainy".
Wcześniej w środę sekretarz obrony USA Chuck Hagel ostrzegł, że koncentracja wojsk rosyjskich wzmaga niebezpieczeństwo rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Autor: adso/kka / Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: US Dep. of Defense