W 1998 r. Jan Paweł II uczynił go błogosławionym i zyskał tym absolutną miłość Chorwatów. Jednak kard. Alojzije Stepinac – arcybiskup Zagrzebia m.in. w czasach faszystowskiego Niepodległego Państwa Chorwackiego z okresu II wojny światowej - to dla sąsiadów zza miedzy – Serbów – zbrodniarz. Przeciwko zbliżającej się kanonizacji patrona Chorwacji zaprotestowała serbska Cerkiew i odniosła sukces. Papież Franciszek odsunął proces w czasie i nakazał powołanie dwustronnej komisji, która sprawdzi, czy chorwacki duchowny rzeczywiście zasługuje na świętość.
Chociaż komisja nadzorująca procesy kanonizacyjne uznała w lutym 2014 r. jeden ze zgłoszonych przez wiernych cudów dokonanych za wstawiennictwem duchownego, Franciszek postanowił czekać.
W ostatnich dniach maja najwyżsi serbscy patriarchowie napisał bowiem do niego, że "uważają kard. Alojzije Stepinca za zbrodniarza", który "aktywnie budował faszystowskie Niezależne Państwo Chorwackie". Stepinac miał też "nadzorować" przymusowe nawracanie na katolicyzm prawosławnych obywateli przedwojennej Jugosławii, a tych – jak doliczyli się historycy po latach – było łącznie w okresie 1941-45 ponad 240 tysięcy. Serbscy patriarchowie zwrócili na to uwagę już w 2014 r., gdy chorwacki episkopat poinformował, że dokumenty kanonizacyjne Stepinca będą lada moment studiowane w Watykanie, a proces "przyspiesza". Podkreślano wtedy, że zagrzebski duchowny w oczach Cerkwi "jest współodpowiedzialny za eksterminację Serbów, Żydów i Romów".
Odpowiedź do kancelarii serbskiego synodu prawosławnego, który po roku powtórzył swój protest w Watykanie, przyszła 2 czerwca. Na dokumencie widniał podpis Franciszka.
Papież – po rozpatrzeniu wątpliwości serbskich hierarchów – zdecydował o "powołaniu dwustronnej komisji", która "zajmie się kardynałem Stepincem". Równocześnie Watykan poinformował o wstrzymaniu się z przygotowaniami do zakończenia procesu kanonizacji kardynała, tłumacząc, że będzie czekał na "wyniki końcowe gremium".
13 czerwca dziennik "Vecernji list" potwierdził w swoich źródłach w chorwackim episkopacie, że zakończenie proces kanonizacji Stepinca w 2015 r. nie jest możliwe.
Wiadomość wywołała u Chorwatów konsternację, bo jeszcze chwilę wcześniej w kwestii kanonizacji dawnego arcybiskupa Zagrzebia wypowiadała się sama prezydent Kolinda Grbar-Kitarović. 28 maja, po wizycie w Watykanie i spotkaniu z Franciszkiem, prezydent Chorwacji powiedziała, że "Ojciec Święty nie ma żadnego dylematu", w kwestii kanonizacji Stepinca. Głowa państwa miała przekazać obywatelom to, co usłyszała, najprawdopodobniej jednak Franciszek – zajęty niekończącymi się problemami związanymi z reformą kurii rzymskiej – do momentu spotkania z Grbar-Kitarović o kardynale specjalnie nie myślał.
Część chorwackich hierarchów kościelnych nie jest tym wcale zdziwiona. Ci, choć anonimowo, mówią jasno, że Chorwaci mają w Rzymie bardzo mały posłuch i – jak napisał dziennik "Vecernji list", powołując się na jednego z nich – są w Stolicy Apostolskiej tak mało aktywni, że "więcej uwagi w otoczeniu papieża poświęca się nawet przedstawicielom Cerkwi".
Wydaje się więc, że w pewnym sensie Chorwaci czekający ze spokojem na kanonizację Stepinca "przespali" moment, w którym serbska Cerkiew ruszyła do ataku, a w prasie w Belgradzie pojawiła się na przełomie maja i czerwca cała seria artykułów, w których cytowano miejscowych patriarchów mówiących wprost, że "kanonizacja Stepinca utrwaliłaby podziały między Serbami i Chorwatami".
W ten sposób ogłoszenie świętości zmarłego arcybiskupa Zagrzebia stało się i pozostanie już do końca kwestią nie tylko religijną, ale również polityczną.
Najmłodszy biskup na świecie
Mówiąc o "podziałach", jakie ma utrwalać m.in. postać Alojzije Stepinca, Serbowie wracają do okresu II wojny światowej.
Tuż przed jej rozpoczęciem Chorwacja wchodziła w skład jednego organizmu państwowego wraz ze Słowenią, Serbią i dzisiejszą Bośnią i Hercegowiną, tworząc najpierw Królestwo Serbów, Chorwatów i Słoweńców (SHS), a od 1929 r. Jugosławię ze stolicą w Belgradzie. To drugie państwo, po przemianowaniu na monarchię konstytucyjną, stało się państwem autorytarnym, w którym główną rolę pełnili Serbowie, w latach 30. zaś elementem walki o władzę stały się nawet zabójstwa polityczne.
Do takiej Jugosławii i takiego chorwackiego Zagrzebia wrócił w połowie 1931 r. Alojzije Stepinac – niezwykle utalentowany duchowny, absolwent papieskiej akademii na kierunkach teologicznym i filozoficznym, a także weteran I wojny światowej (najpierw przymusowo wcielony do armii austro-węgierskiej w 1918 r., a w 1919 r. ochotnik w nowo powstałych oddziałach Królestwa SHS walczący w Macedonii).
Stepinac, który przyjął śluby kościelne w Rzymie w świątyni Santa Maria Maggiore jesienią 1930 r., w wieku 32 lat, zaczął po przybyciu do Zagrzebia rewolucję. Jako pomocnik abpa Antuna Bauera – jego opiekuna od lat 20. – zajął się rozstrzyganiem sporów między władzami świeckimi a kościelnymi, poznając przy okazji dokładnie tereny całej kurii zagrzebskiej. 23 listopada 1931 r. przekonał też Bauera do powołania kościelnej fundacji Caritas.
Stepinac – bardzo sprawny erudyta, a zarazem duchowny bardzo dbający o kontakt z wiernymi (sam był jednym z ośmiorga dzieci w chłopskiej rodzinie i przez lata pracował w gospodarstwie) – w kolejnych latach zyskał u nich ogromny szacunek. Wszystko to doprowadziło do decyzji papieża Piusa XI o wyniesieniu go do rangi biskupa.
W maju 1934 r. w wieku 36 lat Alojzije Stepinac stał się najmłodszym biskupem na świecie, a w grudniu 1937 r. – po śmierci Bauera – był już arcybiskupem. Stanął też na czele działającej wtedy Konferencji Biskupów Jugosłowiańskich.
W czasach NDH. Stosunek do prawosławnych i żydów
Tuż przed rozpoczęciem II wojny światowej i w jej pierwszym okresie – nim państwa Osi (Niemcy i Włochy) zaatakowały Jugosławię w 1941 r. – Stepinac coraz częściej w swoich kazaniach mówił o polityce. Nie mógł uciekać od komentowania wielkich ruchów społecznych i politycznych tamtego czasu, Jugosławia doświadczała ich bowiem tak samo jak skutków trwającego prawie całe lata 30. wielkiego kryzysu gospodarczego.
Reagując na przybycie tysięcy Żydów z Niemiec i Austrii w 1938 i 1939 r., Stepinac napisał list do kilkuset najważniejszych i najbogatszych ludzi w Jugosławii, prosząc ich o wsparcie dla imigrantów "uciekających przed przemocą i nieludzkim traktowaniem (...) i szukającym schronienia po całym świecie". "Naszym chrześcijańskim obowiązkiem jest im pomóc" – tłumaczył. Bał się wielkich ideologii, równocześnie jednak jego stosunek do Żydów był dwuznaczny, bo uważał ich za jednych z tych, którzy odpowiadają za taki porządek świata.
"Jeśli zwyciężą Niemcy, zapanuje terror, a zagładzie ulegną małe narody. Jeżeli zwycięży Anglia, przy władzy pozostaną masoni, Żydzi i królować będą w naszych krajach nieobyczajność i korupcja. Jeśli będzie to Rosja, wówczas diabeł zdobędzie władzę nad światem i nastanie piekło" – pisał w swoim dzienniku pod datą 5 listopada 1940 roku.
Gdy jednak w kwietniu 1941 r. III Rzesza i Włochy zaatakowały Jugosławię i na dużej części jej terytorium powstało marionetkowe Niezależne Państwo Chorwackie (NDH), abp Stepinac powitał jego utworzenie z zadowoleniem. Pod koniec kwietnia w liście skierowanym do duchownych swej archidiecezji pisał, że "łatwo jest rozpoznać rękę Boga w Jego dziele", dlatego księża i ludzie Kościoła mogą dać się porwać "narodowej radości i uniesieniu" w obliczu odrodzenia chorwackiego państwa. Z kolei jeszcze w marcu tamtego roku Stepinac pisał w jednym z wielu raportów kierowanych do Watykanu, w którym opisywał sytuację katolików w Jugosławii, że "tylko cud" jest w stanie pogodzić chrześcijan podzielonych przed wiekami schizmą. W jego opinii "katoliccy Chorwaci i prawosławni Serbowie stanowią dwa bieguny", a prawosławie jest w swej istocie "gorsze od protestantyzmu: nie ma w nim moralności, zasad, prawdy, sprawiedliwości i uczciwości".
Stolica Apostolska ani w kwietniu 1941 r., ani później nie uznała istnienia NDH. Stepincowi mogło to przeszkadzać, ale z drugiej strony nigdy powstania NDH nie potępił. 16 kwietnia – sześć dni po utworzeniu państwa i tuż po spotkaniu z Ante Paveliciem, przywódcą NDH - Stepinac zapisał w dzienniku, że przywódca NDH zapewnił go o "braku tolerancji dla kościoła prawosławnego w Chorwacji". Arcybiskup dodał, że w jego opinii świadczy to o "szczerym katolicyzmie" Pavelicia.
Wikariusz wojskowy ustaszy
Równocześnie Stepinac, który stał się wikariuszem wojskowym ustaszy (z chorw. powstańców – tak nazywano żołnierzy i członków faszystowskiego reżimu NDH) w kilku listach do Pavelicia przytaczał opowieści ludzi, którzy widzieli Serbów, a także Żydów i Romów mordowanych przez Chorwatów we wsiach i miasteczkach w całym kraju. Zaznaczał jednak, że "ufa, że dzieje się to poza jego (Pavelicia) wiedzą".
Paveliciowi postawa Stepinca nie do końca się podobała i pisał w jego sprawie do Watykanu, chcąc powołania nowego arcybiskupa Zagrzebia, jednak dla Watykanu poglavnik sprawujący władzę w NDH nie był partnerem do rozmów. Stepinac teoretycznie mógł więc stanowić opozycję wobec Pavelicia, ale w swych działaniach był co najmniej niejednoznaczny. W pierwszych miesiącach istnienia NDH wysłał do duchownych w Chorwacji listy, w których nakazywał im "przymusowe chrzczenie prawosławnych Serbów", by chronić ich przed śmiercią. Równocześnie wydawany przez zagrzebską kurię "Katolicki list" domagał się "przyspieszenia procesu nawracania siłą". Z jakich pobudek - nie można tego rozsądzić.
Stepinac pisał też w swoim dzienniku, że chciałby, by po wojnie do prawosławia wrócili ci, którzy będą tego chcieli. Pytanie, w jaki sposób miałoby do tego dojść w Chorwacji, w której religia katolicka w latach 1941-45 zajęła jedno z centralnych miejsc w procesie tworzenia nowej, "czystej chorwackiej narodowości" i jednorodnego etnicznie państwa?
Stepinac wiedział o czystkach etnicznych?
Serbowie tuż po wojnie zaczęli zarzucać Stepincowi – i zarzucają do dzisiaj – że wraz z uznaniem i poparciem przez arcybiskupa rządów Pavelicia, na ziemiach kontrolowanych przez NDH rozpoczął się proces przymusowego nawracania prawosławnych, który objął ponad 200 tys. osób, a ci, którzy odmawiali, byli zabijani.
Serbska Cerkiew zwraca też od lat uwagę na to, że Alojzije Stepinac musiał wiedzieć o zbrodniach ustaszy, choćby o stworzonym w Jasenovcu, kilkadziesiąt kilometrów od Zagrzebia, obozie koncentracyjnym, w którym śmierć poniosło prawdopodobnie ok. 300 tys. ludzi – głównie Serbów, Żydów i Romów.
Serbowie mówią o tym, niezmiennie podkreślając też, że Stepinac od 1943 r. wspierał faszystowski reżim i współtworzył aparat represji, godząc się na zasiadanie w parlamencie w Zagrzebiu, gdy to ministrowie Pavelicia i posłowie współdecydowali o trwaniu NDH.
Cerkiew poddaje również w wątpliwość informacje mówiące o tym, że arcybiskup w czasie wojny ratował setki Żydów. W latach 90. XX wieku do instytutu Yad Vashem trafiły dwa wnioski o odznaczenie patrona Chorwacji medalem Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata. Zostały jednak odrzucone, bo w imieniu Stepinca nie złożył ich nigdy nikt ocalały z Holokaustu.
Pokazowy proces po wojnie
Tam gdzie dla Serbów kończy się okres win duchownego, tam zaczyna się dla Chorwatów czas, gdy oni widzą w nim męczennika - moment, gdy do władzy dochodzi Josip Broz Tito i komuniści, w nowej Jugosławii rozpoczynają się czystki, a tysiące "wrogów socjalizmu", w tym katoliccy duchowni, trafiają do więzień. Wśród nich Alojzije Stepinac.
Gdy wiosną 1945 r. Ante Pavelić uciekał z Chorwacji, zaproponował Stepincowi przejęcie sterów rządu, ale ten odmówił. Być może dlatego, gdy 2 czerwca 1945 r. do Zagrzebia zdobytego miesiąc wcześniej przez komunistów, zawitał Tito, po spotkaniu z chorwackimi biskupami zdecydował o uwolnieniu kardynała zamkniętego "na wszelki wypadek" w areszcie od połowy maja.
Sytuacja zmieniła się jednak po trzech kolejnych miesiącach. Gdy konferencja chorwackich biskupów napisała we wrześniu w liście otwartym do wiernych, by ci donosili na łamanie prawa przez nową władzę, komunistyczna propaganda zaczęła pytać w gazetach wydawanych w Belgradzie, dlaczego katolicy w Chorwacji nigdy nie wystosowali oficjalnego pisma potępiającego mordowanie Serbów w NDH.
4 listopada Stepinac został obrzucony kamieniami przez prowokatorów, rzekomo mieszkańców chorwackiej stolicy wyzywających go od "zdrajców" i "morderców". Kolejne miesiące komuniści spędzili na przesłuchiwaniu licznej rodziny Stepinca i najbliższych współpracowników duchownego. Przygotowywali materiały do procesu pokazowego.
18 września 1946 r. o godz. 5.30 nad ranem do pokoi arcybiskupa na wzgórzu kościelnym w Zagrzebiu weszli funkcjonariusze "bezpieki" i aresztowali duchownego. Stepinac wiedział o nadchodzącym aresztowaniu z Watykanu. Papież pisał w liście do niego, że on sam może zdecydować o swoim losie, a Stolica Apostolska pomoże mu wyjechać z kraju, jeżeli tak postanowi. Stepinac został jednak w Chorwacji. 11 października ruszył jego proces. Trwał zaledwie tydzień, a Stepinac został uznany winnym kilkunastu stawianych mu zarzutów, w tym tworzenia aparatu władzy NDH, wspierania czystek etnicznych i zawłaszczania majątku Cerkwi. Został skazany na 16 lat więzienia.
W czwartym dniu procesu pozwolono złożyć mu oświadczenie. Mówił 38 minut. Odpierając wszystkie stawiane mu zarzuty, był spokojny i skupiony:
Nie byłem osobą pożądaną ani przez Niemców, ani przez ustaszy. Chorwaci opowiedzieli się za stworzeniem niepodległego państwa i byłbym nikim, gdybym negował prawo ludu, który w byłej Jugosławii był pomiatany. (…) Uważacie mnie za wroga państwa. (…). Pytam: gdzie było moje państwo w 1941 roku? W Belgradzie, czy w Londynie „u zdrajców” jak mówicie, a może w Jerozolimie lub tam, gdzie wy - w lasach? Dla mnie jesteście władzą od 8 maja 1945 roku. Możecie mnie sądzić tylko od tego dnia. (…) Moje sumienie jest czyste i spokojne. kard. Alojzije Stepinac, w czasie procesu, 14 października 1946 r.
Więzienie i śmierć
Osadzony w więzieniu Lepoglavie przy granicy ze Słowenią, spędził tam pięć kolejnych lat. 5 grudnia 1951 r. Tito zdecydował o wypuszczeniu go i osadzeniu w Krasziciu - małej miejscowości oddalonej 50 km od Zagrzebia, w której spędził resztę życia w swoistym areszcie domowym. Miał tam sporo swobody. Latem pływał w rzece, mógł odprawiać msze, dostawał książki, tłumaczył. Świadkowie ostatnich lat jego życia mówili biografom arcybiskupa, że niekiedy całe dnie spędzał w kościele, klęcząc przed ołtarzem.
W 1953 r. lekarze stwierdzili u niego rzadką chorobę krwi - czerwienicę, oraz zakrzepicę. Siedem lat później, 10 lutego 1960 r., Alojzije Stepinac zmarł.
Po odzyskaniu niepodległości przez Chorwację w 1991 r. dokonano ekshumacji zwłok arcybiskupa. Część ekspertów twierdziła, że w jego szczątkach znaleziono ślady substancji radioaktywnych, co miałoby oznaczać, że przez lata – prawdopodobnie w więzieniu – komuniści go podtruwali. Nigdy jednak nie stwierdzono tego ponad wszelką wątpliwość.
Po śmierci Stepinca komunistyczne władze zezwoliły na przewiezienie jego zwłok do Zagrzebia. Tam spoczął w krypcie miejscowej katedry obok najznamienitszych postaci chorwackiej historii. Dziś jego sarkofag widzą wszyscy wierni wchodzący do świątyni.
3 października 1998 r. w czasie pielgrzymki do Chorwacji Jan Paweł II ogłosił kardynała Alojzije Stepinca błogosławionym Kościoła katolickiego.
Kilka chorwackich i serbskich dzienników piszących w ostatnich tygodniach o procesie kanonizacji Stepinca wiąże uznanie jego świętości z kwestiami polityki międzynarodowej.
Pojawiły się spekulacje, m.in. w serbskim dzienniku "Blic", że Franciszek, któremu niezwykle mocno zależy na zbliżeniu z prawosławiem, konsultował się w tym roku z duchownymi ws. pielgrzymki do Serbii. Podobno chciałby odwiedzić Belgrad, bo w nim widzi wrota do Moskwy, a na niej papieżowi zależy najbardziej. Franciszek i jego otoczenie mieli jednak usłyszeć od serbskich hierarchów kościelnych, że droga do Serbii wiedzie przez obóz koncentracyjny w Jasenovcu, w którym będzie musiał on pokłonić się ofiarom ustaszy.
Nie wiadomo, czy można łączyć ewentualną wizytę w Jasenovcu i serbską zgodę na uznanie świętości patrona Chorwacji.
Autor: Adam Sobolewski/mtom / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wikimedia Commons