Media w Teheranie opublikowały w niedzielę informacje, że syryjscy rebelianci zbroją się w broń chemiczną pochodzącą z Libii. Jak pisze specjalizujący się w informacjach wywiadowczych izraelski portal Debka, budzi to obawy, czy nie jest to wybieg Damaszku, mający usprawiedliwić ewentualne użycie takiej broni przez reżim Baszara el-Asada.
Jak napisała irańska agencja DamPress, "jakiekolwiek doniesienia o rzekomym użyciu broni chemicznej przez syryjską armię będą miały na celu utorowanie drogi terrorystom do użycia jej przeciwko ludziom i oskarżenie rządu o tę zbrodnię".
Debka twierdzi, że zachodnie źródła wojskowe obserwujące sytuację w Syrii donoszą, iż obie strony konfliktu mówią otwarcie na temat broni chemicznej i może to świadczyć o tym, że przygotowują się do śmiercionośnej eskalacji konfliktu z jej użyciem.
Konieczność interwencji?
Gdyby do tego doszło, ocenia Debka, Waszyngton, kraje europejskie, Jerozolima i Rijad nie mogłyby już trzymać się kursu polegającego na odwlekaniu interwencji militarnej i musiałyby działać.
W takim przypadku doszłoby prawie na pewno do koalicji USA, Arabii Saudyjskiej, Kataru i innych państw arabskich - twierdzi portal.
Wojna wyznaniowa?
Tymczasem, pisze Debka, rzecznicy prasowi z ONZ, państw Zachodu czy Rosji ciągle ostrzegają, że Syria jest na krawędzi wojny domowej i odmawiają przyznania, że konflikt przeradza się wojnę wyznaniową na pełną skalę. Szczególnie pomiędzy sunnitami a alawitami.
Sobota w Syrii była kolejnym dniem pełnym przelewu krwi. Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka siły bezpieczeństwa zabiły wczoraj 83 osoby.
Autor: jak\mtom / Źródło: Debka
Źródło zdjęcia głównego: U.S. Army