Były dyrektor CIA David Petraeus ujawnił, że zaraz po ataku na konsulat USA w Bengazi 11 września ta agencja wywiadowcza podejrzewała, że jego sprawcami są terroryści z Al-Kaidy, ale w raporcie dla rządu na temat ataku zostało to pominięte.
Jako powód ataku podano w tym pierwszym raporcie protesty przeciw antyislamskiemu filmowi wyprodukowanemu w USA.
Na podstawie informacji od Petraeusa republikanie sugerują, że administracja prezydenta Baracka Obamy manipulowała danymi wywiadu, aby przed wyborami nie powstało wrażenie, iż zagrożenie ze strony islamskiego terroryzmu jest nadal wielkie mimo zabicia Osamy bin Ladena w maju 2011 r.
Były szef przed komisją Petraeus, który 9 listopada podał się do dymisji, kiedy wyszedł na jaw jego intymny związek z autorką jego biografii, składał w piątek wyjaśnienia w sprawie ataku w Bengazi przed komisjami ds. wywiadu w Senacie i Izbie Reprezentantów. Przesłuchania odbywały się przy drzwiach zamkniętych, ale kongresmani i senatorowie, którzy je prowadzili, przekazali mediom informacje na temat ich przebiegu. Republikański kongresman Peter King oświadczył, że Petraeus powiedział komisji Izby Reprezentantów, iż natychmiast po ataku w Bengazi CIA ustaliła, że podejrzewa się o to Al-Kaidę, ale w raporcie agencji dla rządu informacja ta została wykreślona.
Jednak nie było spontanicznie? W kilka dni po ataku, 14 września, na briefingu dla członków Kongresu Petraeus powiedział tylko, że atak w Bengazi - w którym zginął ambasador USA w Libii Chris Stevens - był wynikiem spontanicznego protestu przeciw antymuzułmańskiemu filmowi wyprodukowanemu w USA. - Na przesłuchaniu Petraeus zeznał, że od samego początku mówił nam, że chodzi o atak terrorystyczny, ale powiedziałem mu, że pamiętam, iż było inaczej - oświadczył w telewizji Fox News kongresman King.
Co mówiła Rice? Ambasador USA w ONZ Susan Rice 16 września w kilku wywiadach telewizyjnych mówiła, że przyczyną ataku był "spontaniczny protest". Jej wypowiedź spotkała się z ostrą krytyką ze strony republikanów, którzy oskarżyli administrację, że prowadza w błąd opinię publiczną. King powiedział, że będzie nadal dociekał, "czy to Biały Dom zmienił wytyczne dla Rice, dotyczące tego, co miała powiedzieć" we wspomnianych wywiadach.
Pani ambasador bronił demokratyczny senator Kent Conrad, który uczestniczył w przesłuchaniach Petraeusa przed senacką Komisją ds. Wywiadu. - Jest jasne, że pani Rice użyła tylko odtajnionych informacji w swych wypowiedziach w wywiadach telewizyjnych, informacji ustalonych przez wszystkie służby specjalne. Krytykowanie jej jest więc nieuzasadnione - powiedział. W obronie Rice stanął też w środę prezydent Barack Obama, który - jak podają media - zamierza powierzyć jej stanowisko sekretarz stanu, na miejsce ustępującej wkrótce Hillary Clinton.
Autor: mtom / Źródło: PAP