To prezydent Serbii Slobodan Miloszevic był odpowiedzialny za powrót czystek etnicznych w Europie po drugiej wojnie światowej - oświadczyło we wtorek chorwackie MSZ. Zareagowało w ten sposób na wypowiedź prezydenta Serbii Aleksandra Vuczicia, który porównał chorwacką operację wojenną "Burza" do działań nazistowskich.
- Wypowiedzi serbskich urzędników pokazują, że przed Serbią jest jeszcze długa droga konfrontowania się z przeszłością - tymi słowami rozpoczyna się reakcja MSZ Chorwacji na słowa Vuczicia.
Rocznica operacji "Burza"
Chorwacja obchodziła w niedzielę rocznicę operacji "Burza", przeprowadzonej przez chorwackie siły zbrojne w sierpniu 1995 roku. W jej wyniku Chorwacja odzyskała tereny, na których cztery lata wcześniej chorwaccy Serbowie proklamowali samozwańczą Republikę Serbskiej Krajiny ze stolicą w Kninie, wspieraną wojskowo i politycznie przez serbski reżim Miloszevicia. Na dzień przed rocznicą prezydent Serbii stwierdził, że "Hitler chciał świata bez Żydów, a Chorwacja - Chorwacji bez Serbów".
"Kiedy używamy porównań z reżimem nazistowskim, dochodzi do zamiany tez, ponieważ właśnie reżim serbskiego prezydenta Slobodana Miloszevicia, wspomaganego przez JAL (Jugosłowiańską Armię Ludową) i część Serbów z Chorwacji oraz Bośni i Hercegowiny, był odpowiedzialny za powrót czystek etnicznych w Europie po drugiej wojnie światowej" - czytamy w nocie chorwackiego MSZ.
Resort pisze, że Miloszević "próbował stworzyć tak zwaną etnicznie czystą Serbię na jednej trzeciej terytorium Chorwacji oraz w całej Bośni i Hercegowinie i Czarnogórze, łącznie z Kosowem".
Brutalny konflikt
Konflikt między Chorwacją a separatystyczną mniejszością chorwackich Serbów rozpoczął się 25 czerwca 1991 roku - w dniu, w którym Chorwacja wystąpiła z federacji jugosłowiańskiej, a chorwaccy Serbowie proklamowali samozwańczy okręg autonomiczny na północnym wschodzie kraju. Rok później wojna wybuchła w Bośni i Hercegowinie, jeszcze jednym państwie wchodzącym w skład byłej Jugosławii, którego mieszkańcy także opowiedzieli się za niezależnością.
"Dzięki akcji 'Burza' została uwolniona większość okupowanego przez Serbię terenu Chorwacji, co dało początek zakończeniu agresji na Chorwację oraz pokojowi i wolności w Republice Chorwacji" - czytamy w nocie chorwackiego ministerstwa, które daje sąsiadom następującą radę: "Zdecydowana konfrontacja z przeszłością to jedyna i prawdziwa droga w budowaniu dobrosąsiedzkich stosunków i prawdziwego pokoju. Niestety, brak gotowości niektórych do skonfrontowania się z przeszłością oddala pojednanie".
Zagrzebski dziennik "Jutarnji list" opublikował wypowiedź anonimowego wysokiej rangi przedstawiciela chorwackiej dyplomacji, który uważa, że wypowiedź prezydenta Vuczicia doprowadzi do "ochłodzenia stosunków między Chorwacją i Serbią".
"Niemożliwe jest po tym wystąpieniu rozmyślanie o polepszeniu relacji między naszymi krajami. Nie ma mowy o tym, aby prezydent Chorwacji Kolinda Grabar-Kitarović odwiedziła Serbię, chociaż otrzymała od premiera Vuczicia zaproszenie. Przez jakiś czas nie będzie także żadnych innych wizyt między chorwackimi i serbskimi urzędnikami" - dodaje gazeta.
Vuczić nie zmienia zdania
Prezydent Vuczić, odpowiadając we wtorek w Belgradzie na pytania dziennikarzy na temat artykułu w "Jutarnjim liście" oraz możliwego ochłodzenia stosunków między Serbią i Chorwacją, podtrzymał swojej stanowisko.
- Moim pragnieniem są dobre stosunki z Chorwacją i nie boję się ataków na siebie ze strony tego kraju. Mam prośbę do Chorwatów. Zapraszamy do Serbii, ale jeśli nie chcecie tu przyjeżdżać, nie musicie - powiedział Vuczić, dodając, że nie zmieniłby nic, co zostało do tej pory powiedziane w tej kwestii.
Autor: mm//now / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: public domain | U.S. Air Force