Michaił Chodorkowski, były rosyjski oligarcha i osobisty wróg Władimira Putina, trafił do izolatki więzienia w Krasnokamieńsku, gdzie odsiaduje ośmioletni wyrok. Powodem nowej kary jest... publikacja w październikowym numerze rosyjskiej edycji miesięcznika "Esquire".
Władze więzienia uznali, że publikacja miesięcznika jest karygodna. Chodzi o rozmowę, jaką z byłym oligarchą przeprowadził znany pisarz Borys Akunin. Według władz Chodorkowski nie może udzielać wywiadów.
Adwokaci Chodorkowskiego są zdumieni. Zwracają uwagę, że Chodorkowski nie pisał i nie otrzymywał żadnych "nielegalnych" listów, gdyż jest to niezgodne z przepisami więziennymi. Przypominają, że więzień ma prawo do kontaktów ze swymi obrońcami, którzy mogą zapisywać z jego wypowiedzi wszystko to, co jest im niezbędne do obrony.
Obrońcy Chodorkowskiego podkreślają, że karę karceru ich klientowi wymierzono na siedem dni przed terminem rozpatrzenia apelacji od odmowy przedterminowego zwolnienia.
Siedzi za ambicje...
44-letni Michaił Chodorkowski siedzi w kolonii karnej w Krasnokamieńsku na Syberii, 6 tys. km na wschód od Moskwy. Trafił tam skazany za finansowe nieprawidłowości w Jukosie, którego był szefem. Zachodni komentatorzy i rosyjska opozycja są jednak pewni, że osiem lat odosobnienia to kara za polityczne ambicje przedsiębiorcy.
Chodorkowski nie ukrywał swoich sympatii dla przeciwników Kremla i tak jak inny przeciwnik władzy Boris Bieriezowski zapowiadał spore dofinansowanie dla konkurentów Władimira Putina i kontrolowanych przez niego partii.
... i nie wyjdzie przed czasem
W sierpniu sąd odrzucił wniosek o przedterminowe zwolnienie skazanego. Sędziowie uznali, że biznesmen nie spełnia kryteriów wymaganych do przedterminowego zwolnienia - ciąży na nim kara dyscyplinarna.
Kara nagany, którą sąd wykorzystał jako pretekst do odrzucenia wniosku o przedterminowe zwolnienie, została wymierzona biznesmenowi na 10 dni przed upływem połowy wyroku za to, że podczas zbiórki więźniów nie trzymał rąk z tyłu, jak wymaga tego regulamin więzienny.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN