Reformy byłyby zbyt ryzykowne dla chińskiej partii. Wybrano konfrontację, a problemy ma rozwiązywać armia

Źródło:
tvn24.pl

Chińskie władze zorientowały się, że nie są już w stanie zapewniać obywatelom szybkiego bogacenia się, postanowiły więc odwrócić ich uwagę. Teraz wschodzące światowe mocarstwo zamiast o świetlanej przyszłości mówi o zagrożeniach, a do rozwiązywania problemów ma jej służyć armia. Co dla nas oznacza ta zmiana? Dokąd prowadzi Chiny Xi Jinping? - Nie jest to kierunek korzystny dla nas, dla Zachodu, ale to jedyny możliwy kierunek, bo chińska partia nie do końca radzi sobie z dynamiką zmian międzynarodowych - wyjaśnia dla tvn24.pl dr Marcin Przychodniak z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

22 października zakończył się XX zjazd Komunistycznej Partii Chin, a dzień później przedstawiony został nowy skład najwyższych organów władzy w Chinach. W wymiarze symbolicznym XX zjazd będzie jednak w przyszłości kojarzony przede wszystkim z wyprowadzeniem zaskoczonego poprzedniego chińskiego przywódcy Hu Jintao. Całkowity, wręcz lekceważący brak zainteresowania tą sytuacją siedzącego tuż obok Xi Jinpinga miał pokazać jedno: "stare" Chiny już nie istnieją, nadeszły "nowe" Chiny Xi Jinpinga.

- To symboliczny pokaz siły Xi Jinpinga i podkreślenie jego dominacji, bo wyprowadzenie Hu Jintao to musiała być w pełni jego decyzja - mówi dr Marcin Przychodniak, analityk ds. Chin z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. - To był pokaz wobec świata i delegatów na sali, ponieważ zaczekano, aż będą już obecni zagraniczni dziennikarze. Jednocześnie sytuacja ta nie została pokazana w chińskich mediach - zauważa.

Ekspert zwraca uwagę, że wyprowadzenie Hu Jintao tworzy pewną całość z treścią raportu o stanie partii zaprezentowanego publicznie przez Xi. - W raporcie tym wiele miejsca poświęcono opisaniu nieprawidłowości i błędów popełnianych przez poprzednie kierownictwo partii, a było to właśnie kierownictwo Hu Jintao - zauważa Marcin Przychodniak. Podkreślił, że choć sam były przywódca uniknął poważniejszych konsekwencji, to w ramach kampanii antykorupcyjnej dosięgły one wielu byłych współpracowników i stronników Hu. - Są pogłoski, że wyprowadzenie Hu Jintao nastąpiło po tym, jak chciał on spojrzeć do leżącej przed nim nowej listy członków Komitetu Centralnego partii. Czyli nie pozwolono mu w ten sposób, by zobaczył, że lista jest już inna niż ta, którą z nim do pewnego stopnia uzgadniano. To jednak tylko spekulacje - zaznacza ekspert.

Cesarz Chin

Ale symbol wyprowadzenia Hu Jintao nie był na wyrost, ponieważ w zgodnej opinii komentatorów Xi Jinping jest najsilniejszym chińskim przywódcą od czasów Mao Zedonga. W anglojęzycznych mediach coraz częściej mówi się o "koronacji" i wprost tytułuje go "cesarzem", bo nie tylko skupił w swoich rękach najwyższe stanowiska, ale też właśnie obsadził całe kierownictwo partii wyłącznie swoimi stronnikami. Odbyło się to bez skrupułów, co dobrze widać na przykładzie jednego z ostatnich stronników Hu Jintao w 25-osobowym Biurze Politycznym KPCh. Gdy Xi Jinpingowi - prawdopodobnie - nie udało się przeforsować na jego miejsce swojego człowieka, po prostu zmniejszono liczebność biura o to jedno miejsce i liczy ono teraz 24 członków.

Marcin Przychodniak sugeruje jednak, by nie przeceniać indywidualnego charakteru władzy Xi Jinpinga. Za zdobyciem przez niego niemal "cesarskiej" władzy w rzeczywistości nie stoi wyłącznie jego siła, ale przede wszystkim konsensus samej partii, która pozwoliła mu na skupienie tak dużej władzy. - Xi Jinping trafił w korzystny dla siebie czas, mniej korzystny dla partii. Możemy dyskutować, na ile Xi jest takim odrębnym elektronem, jądrem, które samodzielnie podejmuje decyzje, ale moim zdaniem to nie do końca prawda - ocenia ekspert. - Objęcie przez niego władzy wynikało z partyjnego konsensusu, z poczucia, że sytuacja w partii jest niekorzystna, że nieudolność Hu Jintao i jego nieumiejętność opanowania poszczególnych grup interesów w partii spowodowały, że cała partia zaczęła się rozłazić w szwach, następowała pewna oligarchizacja partii. I dlatego Xi dostał mandat, by to opanować - podkreśla. 

Formalnie Chinami wciąż rządzi partia, a partią rządzi jej 7-osobowy Stały Komitet. Skład osobowy tego grona jest tradycyjnym źródłem przewidywań, jakie będą kierunki chińskiej polityki gospodarczej, społecznej czy zagranicznej przez kolejnych pięć lat. Przykładowo miejsce w Stałym Komitecie zachował Wang Huning, zwany czasem chińskim Aleksandrem Duginem - od wielu lat główny ideolog chińskich władz. A bez wątpienia kwestie ideologiczne, w tym nacjonalistyczne, od objęcia władzy przez Xi Jinpinga stale rosną na znaczeniu. 

Marcin Przychodniak nie przecenia jednak tym razem daleko idących analiz składu tego gremium, ponieważ znaleźli się w nim sami stronnicy Xi Jinpinga. - Stały Komitet został skrojony pod jego potrzeby. Nie miały tutaj tak dużego znaczenia doświadczenie i zasługi poszczególnych członków, głównym kryterium była lojalności wobec Xi. Dlatego ich dotychczasowe kariery mają mniejsze znaczenie, ci ludzie mają po prostu realizować politykę wyznaczoną im przez Xi - mówi analityk PISM.

ZOBACZ TEŻ: Xi Jinping ogłosił skład ścisłego kierownictwa Komunistycznej Partii Chin. Kim jest Ding Xuexiang?

Chiny wybrały konfrontację

Najważniejszym jednak wnioskiem z zakończonego właśnie zjazdu chińskiej partii jest ostateczne przypieczętowanie, że kończy się w Chinach epoka szybkiego wzrostu gospodarczego i bogacenia się. Chińskie władze zorientowały się, że nie są w stanie nadal zapewniać swoim obywatelom szybkiego podnoszenia poziomu życia, postanowiły więc odwrócić ich uwagę. Teraz - zamiast o pokoju, harmonijnym rozwoju i bogaceniu się - mowa jest głównie o zagrożeniach, wyzwaniach i mierzeniu się z trudnymi czasami. Xi Jinping mówił o "trudnej i złożonej sytuacji międzynarodowej" oraz o "próbach z zewnątrz, by tłumić i powstrzymywać Chiny", które mogą "nasilić się w każdej chwili". Mało budująca wizja jak na wschodzące światowe mocarstwo.

- W partyjnych wystąpieniach nagle znikła perspektywa, że panują czasy pokoju sprzyjające rozwojowi Chin. Partia wie, że dotarła do końca pewnego etapu, więc zdecydowała się na taką "ucieczkę do przodu" - mówi Marcin Przychodniak. - Próby opanowania problemów gospodarczych w Chinach, przeprowadzenie głębokich reform czy zwiększenie swobody byłyby zbyt ryzykowne dla partii. Więc zamiast tego będziemy obserwować dalsze ograniczanie otwartości Chin, zwłaszcza gospodarczej, i coraz dalej idącą kontrolę społeczeństwa - przewiduje ekspert. - Dobrym przykładem tego, jak interesy polityczne stały się obecnie ważniejsze niż gospodarcze, jest polityka zero COVID. Choć dusi ona chińską gospodarkę, to umożliwia nasilenie kontroli społeczeństwa, a to jest priorytetem partii - mówi.

Niejako "ofiarą" tej narracji jest chińska polityka zagraniczna, która za Xi Jinpinga stała się najbardziej konfrontacyjna od czasów Mao Zedonga. Chiny, które osiągnęły pozycję drugiej potęgi gospodarczej świata dzięki globalizacji i otwartości na świat, teraz na pierwszym miejscu stawiają swoją niezależność i realizację celów zagranicznych bez patrzenia na inne państwa.

- Chiny będą w ofensywny sposób przebudowywać ład międzynarodowy, będą dalej brnęły w rywalizację ze Stanami Zjednoczonymi, pogłębiana będzie międzynarodowa rywalizacja gospodarcza i informacyjna, czy raczej dezinformacyjna, propagandowa - mówi Marcin Przychodniak. Jego zdaniem "tworzenie kolejnych pól rywalizacji jest jednak w praktyce dokładaniem tylko chińskiej partii kolejnych problemów". - Nie jest to również kierunek korzystny dla nas, dla Zachodu, ale też to jedyny możliwy w chińskich warunkach kierunek, bo chińska partia nie do końca radzi sobie z dynamiką zmian międzynarodowych - ocenia. 

ZOBACZ TEŻ: "Stanowisko jest niewzruszone. Taki jest konsensus mieszkańców". Tajwan odpowiada przywódcy Chin

Chińska armia rośnie w siłę

Wiele wskazuje jednocześnie na to, że w Chinach rośnie znaczenie sił zbrojnych. - Na pewno zmienia się w partii postrzeganie kwestii bezpieczeństwa. Warto zwrócić uwagę, że po raz pierwszy mówiąc o celach Chin do 2037 roku, pojawiła się kwestia modernizacji armii oraz realizacja celów bezpieczeństwa narodowego, wcześniej tego nie było - mówi Marcin Przychodniak. - Z całego wystąpienia Xi Jinpinga mocno wybrzmiewa poczucie zagrożenia, zarówno wewnętrznego-gospodarczego, jak też zewnętrznego - podkreśla.

Mówiąc wprost, silna armia po prostu staje się coraz ważniejsza dla realizacji chińskich celów na arenie międzynarodowej, co może być niepokojące zwłaszcza w perspektywie nierozwiązanego sporu o Tajwan. Chiny otwarcie deklarują, że celem jest przejęcie kontroli nad tą wyspą do 2049 roku. Jeśli nie będzie innej możliwości, to dokonane siłowo. - Scenariusz przeprowadzenia uderzenia na Tajwan, a nawet inwazji na tę wyspę, jest wciąż aktualny. Atmosfera zjazdu pozwala stwierdzić, że ten scenariusz jest coraz bardziej prawdopodobny, a rozważania na jego temat są coraz bardziej poważne - przyznaje analityk ds. Chin. - Sytuacja wokół Tajwanu będzie więc eskalować, ale termin ewentualnej inwazji pozostaje niewiadomy, to na pewno nie jest perspektywa najbliższych kilku miesięcy - mówi ekspert.

Jednocześnie Marcin Przychodniak zwraca uwagę, że Chińczycy nie wiedzą, jaką wartość bojową ma chińska armia, a rozwój wydarzeń wokół Ukrainy pokazuje im, że rośnie prawdopodobieństwo zaangażowania się Stanów Zjednoczonych w obronę wyspy. To znacząco komplikuje sprawy dla Pekinu. - Decyzja o uderzeniu zbrojnym na Tajwan musi się zakończyć dla Chin sukcesem - podkreśla. - Niepowodzenie takiej operacji miałoby katastrofalne skutki dla Xi Jinpinga, a może i dla całej partii - ocenia ekspert PISM.

Tajwan oddziela od Chin jedynie Cieśnina Tajwańska

ZOBACZ TEŻ: Tajwan i Chiny - o co chodzi? Czy Tajwan to państwo i dlaczego jest taki ważny. Odpowiadamy

Autorka/Autor:Maciej Michałek

Źródło: tvn24.pl