Nuklearne mocarstwa porozumiały się w sprawie spornej granicy

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Przedstawiciele władz wojskowych Chin i Indii uzgodnili zakończenie konfrontacji na spornym odcinku granicy w Himalajach - podała agencja Reutera, która powołała się na indyjskie źródło rządowe. Porozumienie w sprawie złagodzenia napięć potwierdził rzecznik chińskiego MSZ.

15 czerwca na spornej granicy w dolinie rzeki Galwan w brutalnej potyczce na pięści, kamienie i metalowe pręty zginęło co najmniej 20 indyjskich wojskowych. Według Delhi straty były również po stronie chińskiej - indyjskie media podawały nieoficjalne informacje o co najmniej 40 zabitych Chińczykach - ale Pekin tego nie potwierdził.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNCIE NA TVN24 GO >>>

Przekonanie o tym, że straty były także po stronie chińskiej, wyraził również jeden członków indyjskiego rządu. - Jeśli po naszej stronie męczeńską śmiercią zginęło 20 ludzi, to przynajmniej podwójnie trzeba liczyć straty po stronie chińskiej - ocenił minister stanu ds. transportu drogowego i autostrad V. K. Singh, który w przeszłości pełnił wysokie funkcje dowódcze w armii

"Osiągnięto obustronny konsensus, aby zakończyć konfrontację"

We wtorek rzecznik chińskiego MSZ Zhao Lijian stanowczo zaprzeczył doniesieniom o stratach po stronie chińskiej, określając je jako "fake news". Zhao oświadczył również natomiast, że obie strony uzgodniły podjęcie kroków na rzecz złagodzenia napięć na spornej granicy.

Jego słowa stanowiły potwierdzenie wcześniejszych doniesień, które agencji Reutera przekazało anonimowe źródło zbliżone do rządu w Delhi. "Osiągnięto obustronny konsensus, aby zakończyć konfrontację" - powiedział indyjski informator, komentując poniedziałkowe spotkanie dowódców, które trwało prawie 11 godzin.

Po starciu w dolinie Galwanu chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza (ALW) przeprowadziła ćwiczenia z użyciem ostrej amunicji w Tybecie, na wysokości ponad 4,7 tys. metrów nad poziomem morza Nacjonalistyczny chiński dziennik "Global Times" ocenił, że manewry "dowiodły zdolności ALW w regionie granicznym".

Konflikt mocarstw o himalajską granicę

Konflikt między Indiami i Chinami toczy się o nieuregulowaną od wojny w 1962 roku granicę w Himalajach. Mocarstwa atomowe oddziela obecnie wytyczona w 1993 roku tak zwana linia aktualnej kontroli. Przecina ona jednak głównie jałowe himalajskie tereny, przez co określenie jej dokładnego przebiegu jest trudne. Na terytorium tym dochodziło już wcześniej do sporadycznych bójek na pięści i kamienie między żołnierzami obu armii, jednak od dziesięcioleci w ich wyniku nikt nie zginął.

Do najpoważniejszej konfrontacji w ostatnim czasie doszło w połowie 2017 roku, gdy na wysokości ponad 4 tys. m n.p.m. stanęły naprzeciw siebie odziały chińskie, chroniące budowę nowej drogi, i indyjskie, broniące dostępu do tzw. korytarza Siliguri, który w razie inwazji z Chin mógłby odciąć siedem północno-wschodnich stanów od reszty Indii. Między żołnierzami oddalonymi o ledwie 150 metrów przez ponad 70 dni dochodziło do bójek i bitew na kamienie.

W tamtym czasie politycy i generałowie w obu krajach podgrzewali i tak napiętą atmosferę, przypominając wojnę między sąsiadami z 1962 r. Indyjski internet nawoływał do zaprzestania kupowania chińskich produktów, a telewizja India Today spekulowała na temat wybuchu krótkotrwałej wojny.

Były indyjski dyplomata Syam Saran sugerował wtedy w dzienniku "Mint", że Chiny chcą osłabić wpływy Indii w Bhutanie, wciśniętym między wielkich sąsiadów.

Chińskie władze krytykowały też ubiegłoroczną decyzję rządu Indii o przekształceniu stanu Dżammu i Kaszmir w terytorium związkowe i przejęciu bezpośredniej władzy nad indyjską częścią spornego Kaszmiru. W proteście relacje z Indiami zerwał Pakistan, który rości sobie prawa do podzielonego Kaszmiru i blisko współpracuje z Chinami.

Autorka/Autor:ft//rzw

Źródło: PAP, tvn24.pl