Rząd bułgarski podjął decyzję o wycofaniu się z projektu budowy ropociągu, mającego połączyć bułgarski czarnomorski port Burgas z greckim Aleksandrupolisem. Rurą miała być tłoczona rosyjska ropa z pominięciem cieśniny Bosfor.
Celem Bułgarii jest uzyskanie zgody pozostałych dwóch udziałowców w spółce Trans-Balkan Pipeline na natychmiastowe wycofanie się tego kraju z projektu - poinformował wicepremier i minister finansów Simeon Diankow i podkreślił, że Bułgaria ureguluje swoje zadłużenia wobec spółki w wys. 12 mln lewów (6 mln euro). 51 proc. udziałów w spółce posiada Rosja, a Bułgaria i Grecja - po 24,5 proc.
- Według analiz naszych ekspertów ropociąg nie może być realizowany na warunkach zawartych w podpisanym w 2007 r. trójstronnym porozumieniu - powiedział minister. Dodał, że decyzja została podjęta w większym stopniu ze względów ekonomicznych niż ekologicznych.
W razie braku zgody na natychmiastowe wyjście z projektu, Bułgaria opuści spółkę po 12 miesiącach, jak przewiduje umowa, która powołała ją do życia - poinformował Diankow, dodając, że decyzja rządu nie stwarza żadnych podstaw dla roszczeń finansowych wobec Bułgarii ze strony Rosji i Grecji.
Miesiąc temu resort środowiska i zasobów wodnych w Sofii pozytywnie ocenił projekt.
50 mln ton ropy rocznie
Rurociągiem Burgas-Aleksandrupolis o długości 280 km (z czego 155 km na terytorium bułgarskim) ma przepływać rocznie 50 mln ton ropy dostarczanej tankowcami z rosyjskiego Noworosyjska. Koszt inwestycji, której celem jest ominięcie zatłoczonej cieśniny Bosfor w Turcji, szacuje się na 900 mln dolarów (709 mln euro).
W Bułgarii trasa przebiega przez regiony objęte unijnym programem Natura 2000. Według ekologów i mieszkańców regionu wybrzeża czarnomorskiego, korzyści dla kraju z tej inwestycji - około 36 mln dolarów rocznie z tytułu opłat tranzytowych - nie rekompensują potencjalnych szkód ekologicznych.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24