W Budapeszcie odbyło się we wtorek spotkanie szefów rządów państw Grupy Wyszehradzkiej, poświęcone sytuacji na granicy polsko-białoruskiej oraz aktualnym zagrożeniom geopolitycznym w Europie. - Skoordynowana ofensywa dyplomatyczna po naszej stronie przynosi już też pozytywne efekty - mówił na konferencji prasowej po rozmowach premier Mateusz Morawiecki.
Na wspólnej konferencji premierów V4 Mateusz Morawiecki ocenił, że "poziom solidarności, pozytywnej odpowiedzi na nasze obawy i refleksje", z którymi spotkał na rozmowach grupy w Budapeszcie, jest "budujący i bezprecedensowy".
- Skoordynowana ofensywa dyplomatyczna po naszej stronie przynosi już też pozytywne efekty - oświadczył. Podkreślił, że rozmowy z premierem Iraku, z premierem autonomicznego regionu w Kurdystanie i z odpowiednikami w Turcji i na Bliskim Wschodzie, a także rzetelna i rzeczowa współpraca z państwami takimi jak Uzbekistan powodują, że dzisiaj dopływ nowych migrantów do Białorusi jest dużo mniejszy niż w szczycie natężenia dopływu migrantów - czyli około miesiąca czy dwóch-trzech tygodni temu.
- I to jest ważne, to jest pierwszy krok, by rozładować ten kryzys, który Białoruś wywołała - zaznaczył. Wskazał, że to kryzys polityczny, w którym ludzie są używani przez przemytników, mafie, we współpracy z reżimem Alaksandra Łukaszenki, po to, by stanowić element nacisku na UE i dezintegracji Unii.
Morawiecki: nasza odporność będzie na pewno testowana
Morawiecki podkreślił na konferencji prasowej, że solidarność w sprawie kryzysu migracyjnego jest znakiem firmowym Grupy Wyszehradzkiej. Według niego, żeby zrozumieć naturę obecnego kryzysu, trzeba popatrzeć na to, jako na pewną układankę różnych elementów. - I tylko, kiedy te poszczególne kawałki niczym puzzle złożymy razem, to można zobaczyć rzeczywiście zagrożenia, które wyłaniają się na horyzoncie - mówił polski premier.
Po pierwsze - jak dodał - "posługiwanie się ludźmi jako narzędziem". - To straszne, ale to właśnie jest dzisiaj instrument w rękach reżimu Łukaszenki - podkreślił Morawiecki. Po drugie - zaznaczył - "różnego rodzaju zagrożenia, które są sygnalizowane przez naszych sojuszników dotyczące dyslokacji wojsk po stronie Federacji Rosyjskiej". - I nie wiemy do końca, jakie są intencje, ale na pewno musimy odczytywać różne sygnały, które do nas przychodzą - powiedział premier.
- Po trzecie wymiar energetyczny tego całego konfliktu, który powoduje, że w rękach naszych adwersarzy jest coraz więcej instrumentów - wskazał Morawiecki. Zwracał uwagę, że ceny uprawnień do emisji tony CO2 oscylują w granicach 70 euro. - To jest cena niezwykle wysoka. Ona przekłada się bezpośrednio na wysokie koszty energii, a te przekładają się bezpośrednio na wysokie koszty życia, na inflację, która jest w wielu krajach Europy na poziomie bezprecedensowo wysokim - zauważył premier.
Wskazywał również na wysokie i manipulowane ceny gazu. - Tutaj na pewno wielkim problemem - co Polska sygnalizowała wiele razy - jest budowa nowych połączeń między Rosją a Niemcami, Nord Stream 2. Przecież są dzisiaj gazociągi biegnące przez Białoruś, Ukrainę, Słowację, Polskę, które mogą być wypełniane gazem. Ale nie są. Dlaczego nie są? No właśnie dlatego, żeby gaz stanowił element szantażu, podniesienia cen, budowy siły finansowej po drugiej stronie - podkreślił Morawiecki.
Czwartym puzzlem tej układanki - dodał szef rządu - jest ciągłe zmaganie się z dezinformacją, cyberatakami, przestępstwami hakerskimi i wrogą propagandą. - Widzimy działania, które mają wepchnąć nas w konflikt między UE, a krajami poza UE, ale w bezpośredniej bliskości, czy wykreować nowe konflikty wewnątrz Unii, czy także próba wywołania konfliktów między krajami Grupy Wyszehradzkiej - mówił.
- Nasza odporność na to, co dzieje się na wschodniej granicy Polski, będzie na pewno testowana w najbliższych tygodniach i miesiącach. Od solidarnego podejścia, solidarnej odpowiedzi będzie zależało, czy będziemy mogli we właściwy sposób odpowiedzieć na te kryzysy - oświadczył premier.
Orban: wielkie wyzwanie dla całej Unii Europejskiej
Szef węgierskiego rządu Viktor Orban powiedział, że Mateusz Morawiecki poinformował V4 "z pierwszej ręki" o sytuacji na granicy z Białorusią. Dodał, że UE jeszcze nigdy nie była pod taką presją migracyjną jak obecnie. - Migracja zawsze była z jakiegoś kierunku, ale nigdy nie było jej na raz z trzech stron, to jest wielkie wyzwanie dla całej Unii Europejskiej - podkreślił węgierski premier.
Mówił, że migranci przybywają do Europy z południa przez Morze Śródziemne, trasą zachodniobałkańską i teraz ze wschodu przez Białoruś. Powiedział też, że na węgierskich granicach zatrzymano 100 tysięcy nielegalnych imigrantów. Dodał, że codziennie z Afganistanu wyrusza 30-35 tysięcy osób. - Unia musi liczyć się z tym, że na bałkańskiej trasie będzie jeszcze większa presja - mówił premier Węgier.
- Bruksela prowadzi błędną politykę, wszystko finansuje, co umacnia jeszcze presję migracyjną. Wszystko, co język migracyjny, międzynarodowy nazywa pull factor, to jest właśnie aktywizowane. UE to wspiera, wpiera NGO'sy, ogłasza integracyjne procesy - przekonywał Orban. Jak mówił, UE nie przekazuje środków na fizyczną obronę granic. - Węgierskie stanowisko wciąż jest takie, że UE musi zapłacić za koszty obrony UE na granicy. To nie jest do przyjęcia, że tylko te koszty mają przyjąć na siebie te kraje, które przez historię i geografię po prostu są na granicy Unii Europejskiej - powiedział.
Przekonywał, że Węgrzy bronią swojego kraju, ale też całej UE i byłoby stosowne, jeśliby przynajmniej Węgry i UE podzieliły się po połowie kosztami obrony granicy.
Premier Słowacji: zachowanie białoruskiego reżimu jest nie do przyjęcia
- Unia Europejska to także nasza przestrzeń, w związku z tym obrona integralności i jedność terytorialna jest dla nas bardzo ważna. Wyrażamy naszą solidarność i oferujmy wszelką pomoc - powiedział z kolei po spotkaniu szefów rządów państw Grupy Wyszehradzkiej premier Słowacji Eduard Heger.
Dodał, że Słowacja zaoferowała "żołnierzy i policjantów, którzy będą pomagać na Łotwie czy na Litwie". - Bardzo ważne jest też, by Unia Europejska pomogła Polsce, bo Polska jest teraz pod naprawdę wielką presją, a wymiar europejski jest bardzo ważny w tej dziedzinie - podkreślił.
- Obserwujemy i jednoznacznie stwierdzamy, że zachowanie białoruskiego reżimu jest nie do przyjęcia. Wszelkie sankcje wspieramy, trzeba jak najszybciej nałożyć sankcje na te linie lotnicze, które włączają się w przemyt ludzi - powiedział premier Słowacji.
Poinformował, że tematem wtorkowych rozmów była też sytuacja na Ukrainie, z którą strona słowacka pozostaje w stałym kontakcie. Zapowiedział ponadto, że kwestia wspólnej obrony granicy poruszana będzie również na spotkaniu państw Grupy Wyszehradzkiej 29 i 30 listopada.
"Czechy całkowicie wspierają Polskę"
Szef czeskiego rządu Andrej Babisz mówił, że jest coraz więcej problemów, z którymi boryka się obecnie Europa, a jednym z nich jest migracja. Podkreślał przy tym, że bardzo ważne jest, by Unia Europejska wreszcie rozwiązała problem "mafii przemytników".
- Czechy całkowicie wspierają Polskę - zadeklarował Babisz. Przypomniał także, że prezydent Czech Milosz Zeman skierował niedawno list do prezydenta Andrzeja Dudy, w którym zaproponował wysłanie na granicę polsko-białoruską czeskich żołnierzy. Zapewnił, że jeśli tylko Polska zwróci się z prośbą o taką pomoc, Czechy są w stanie od razu ją przekazać.
- To, co się dzieje na granicy polsko-białoruskiej, jest absolutnie nie do przyjęcia - powiedział Babisz. Przekonywał, że nie można ulec presji. - To, co robi reżim Łukaszenki, jest ponad wszelkie granice - stwierdził Babisz. Zadeklarował także, że jego kraj wspiera wszelkie sankcje na białoruski reżim. - Muszą one być wprowadzone szybko i efektywnie - zaznaczył premier Czech.
Szczyt poświęcony sytuacji na granicy UE
Wtorkowe spotkanie to kolejne z serii spotkań Mateusza Morawieckiego z europejskimi przywódcami w sprawie kryzysu na granicy z Białorusią oraz zagrożeń geopolitycznych. W niedzielę premier odwiedził Estonię, Litwę oraz Łotwę, gdzie spotkał się z szefami rządów tych krajów: Kają Kallas, Ingridą Szimonyte i Kriszjanisem Karinszem.
Według zapowiedzi rzecznika rządu premier Morawiecki w tym tygodniu ma odwiedzić jeszcze kilka innych państw.
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej
Na granicach UE i Białorusi trwa kryzys od czasu, gdy na wiosnę gwałtownie wzrosła liczba prób nielegalnego przekroczenia granicy białoruskiej z Litwą, Łotwą i Polską przez migrantów z krajów Bliskiego Wschodu, Afryki i innych regionów. UE i państwa członkowskie podkreślają, że to efekt celowych działań reżimu Alaksandra Łukaszenki, który instrumentalnie wykorzystuje migrantów w odpowiedzi na sankcje.
Od początku roku Straż Graniczna zanotowała ponad 35 tysięcy prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej, z czego ponad 6 tys. w listopadzie, blisko 17,3 tys. w październiku, prawie 7,7 tys. we wrześniu i ponad 3,5 tys. w sierpniu.
Od 2 września w związku z presją migracyjną w przygranicznym pasie z Białorusią w 183 miejscowościach województw podlaskiego i lubelskiego obowiązuje stan wyjątkowy. W związku z tym dziennikarze nie mogą pracować w strefie objętej stanem wyjątkowym, a informacje stamtąd pochodzą niemal w całości od czynników oficjalnych. Niemożliwe jest również rzetelne dziennikarskie weryfikowanie tych doniesień.
Źródło: PAP