Moim głównym postulatem, który zrealizuję, jeśli zostanę prezydentem, jest przeprowadzenie nowych wyborów głowy państwa, uczciwych i sprawiedliwych – powiedziała Swiatłana Cichanouska w niedzielę podczas wiecu w Homlu. Cichanouska kandyduje za swojego męża, którego aresztowano.
Półmilionowy Homel na południowym wschodzie kraju to rodzinne miasto męża Swiatłany Cichanouskiej, który obecnie przebywa w areszcie. Na wiecu kandydatki zgromadził się tłum ludzi. Według szacunków Radia Swaboda mogło tam być nawet ponad 10 tysięcy osób.
KIM JEST SWIATŁANA CICHANOUSKA? CZYTAJ W MAGAZYNIE TVN24
- Zgłosiłam się do wyborów z miłości, gdy zostało to uniemożliwione mojemu mężowi Siarhiejowi Cichanouskiemu – powiedziała kandydatka, najpopularniejsza z czworga oponentów obecnego lidera Białorusi Alaksandra Łukaszenki w wyborach prezydenckich, które odbędą się 9 sierpnia.
Cichanouskiej tradycyjnie towarzyszyły przedstawicielki dwóch niezarejestrowanych kandydatów - koordynatorka sztabu Wiktara Babaryki Maryja Kalesnikawa i żona Walera Capkały, Weranika.
Podczas wieców Cichanouskiej, nawet w małych miejscowościach, gromadzą się tysiące ludzi. Wiec w Homlu był wyjątkowo żywiołowy, a tłum reagował entuzjastycznie na wystąpienia trzech aktywistek.
W czasie swojego wystąpienia w Homlu, który był trzecią miejscowością odwiedzoną przez to polityczne trio w niedzielę, Cichanouska tradycyjnie określała się jako "kandydatka w zastępstwie" i nawiązywała do działalności męża, wideoblogera, który swoją aktywność poświęcał problemom zwykłych Białorusinów. - Jako pierwszy dał ludziom głos, by mówili o swoich problemach – mówiła, nawiązując do jego popularnego bloga na YouTube o ironicznej nazwie "Kraj do życia".
"Absolutnie uczciwe i wolne wybory"
Cichanouska wzywała Białorusinów do głosowania na nią, by jako zwyciężczyni wyborów mogła umożliwić powtórną elekcję. - Absolutnie uczciwe i wolne wybory, z udziałem wszystkich alternatywnych kandydatów – zapewniała. Przekonywała, że zarówno jej mąż, jak i były prezes Biełhazprambanku Wiktar Babaryka są prześladowani z powodów politycznych. Z obawy przed represjami z Białorusi miał wyjechać Capkała.
Cichanouska, Kalesnikawa i Capkała apelowały, by ludzie poszli do wyborów, ale nie uczestniczyli w umożliwiającym manipulacje głosowaniu przedterminowym. Wzywały do udziału w obywatelskiej obserwacji wyborów oraz rejestrowania swoich głosów na specjalnej platformie. Wszystko to ma uniemożliwić sfałszowanie wyników.
- Jeśli władze mają tak wielkie poparcie, to dlaczego jest was tutaj tak wielu? Dlaczego tak wiele ludzi przychodzi na wiece w innych miastach? – mówiła Kalesnikawa. - Oni nie słuchają, czego my potrzebujemy, ale mówią nam, czego my chcemy – podkreśliła.
- Zróbmy wszystko, żebyśmy mogli żyć w tym kraju, a nasze dzieci nie musiały wyjeżdżać – apelowała Capkała. Wszystkie trzy mówiły o tym, że Białoruś po 26 latach rządów Alaksandra Łukaszenki jest państwem o nieefektywnej gospodarce i nieskutecznie zarządzanym.
Jak powiedziała Capkała, zdecydowała się na wywiezienie swoich dzieci za granicę z obawy o to, że władze – pod sfingowanym pretekstem – pozbawią ją praw rodzicielskich. Z powodu obaw o bezpieczeństwo, swoje dzieci wysłała za granicę także Cichanouska.
Cihanouska przekonywała, że marzy o powrocie do roli gospodyni domowej, ale na razie za swoje główne zadanie uważa kontynuowanie misji męża. Kolejną serię spotkań z wyborcami kandydatka planuje rozpocząć w środę.
Źródło: PAP