W środę na Białorusi dochodziło do licznych protestów w związku z niedzielnymi wyborami prezydenckimi. Przeciw przemocy protestowali również białoruscy lekarze. Dziennikarz "Krytyki Politycznej" i "Polityki" Sławomir Sierakowski w programie „Dzień po dniu” w TVN24 zwrócił uwagę na istotną rolę kobiet w protestach.
W żywym łańcuchu przeciw przemocy stanęło w środę wieczorem kilkuset lekarzy, pielęgniarek i studentów uniwersytetu medycznego w Mińsku. W ciągu ostatnich trzech dni na Białorusi zatrzymano ponad sześć tysięcy osób w związku z protestami przeciwko sfałszowaniu wyborów.
Wiele osób brutalnie pobito, potwierdzono śmierć jednego demonstranta. Siły bezpieczeństwa używają do rozpędzania demonstracji granatów hukowych, gazu łzawiącego i strzelają gumowymi kulami. Do aresztów trafiło wiele przypadkowo zatrzymanych osób. Z setkami z nich nie ma kontaktu.
Sławomir Sierakowski z "Krytyki Politycznej" i "Polityki", który jest w Mińsku, zwrócił uwagę na istotną rolę kobiet w protestach na Białorusi. – Ta rewolucja generalnie jest dowodzona przez kobiety. Pokaz ich odwagi jest niewiarygodny. Cały dzień przed TSUM-em, na prospekcie Niepodległości stały obok milicji i nie robiło to na nich wrażenia, a biorąc pod uwagę poprzedni dzień i noc pełną przemocy, to trzeba mieć wyjątkową odwagę, żeby stać pół dnia na ulicy z wyciągniętą ręką – podkreślił w programie "Dzień po dniu" w TVN24.
Dziennikarz przekazał, że "Majdanem Mińska" jest Kamienna Gorka i metro Puszkinskaja. – To są dwa miejsca, gdzie konfrontacja jest niemal stała. I znowu, to kobiety dzisiaj zajęły Puszkinskają – zwrócił uwagę Sławomir Sierakowski. – Z kobietami (milicjanci) trochę nie wiedzą, co robić. Trochę wariują. Zaczęli spychać te kobiety – dodał.
Protesty na Białorusi
W porównaniu z poprzednimi dniami, środowy wieczór jest w miarę spokojny, jednak nie obyło się w Mińsku bez starć. Po godzinie 22 (godzinie 21 w Polsce) przy stacji metra Uruczcza rozpoczęła się operacja rozpędzania demonstrantów - wybuchy było słychać w oddalonej o kilka kilometrów dzielnicy Uschod.
W mediach niezależnych poinformowano, że akcja rozpoczęła się, gdy do początkowo spokojnego protestu dołączyła w pewnym momencie grupa agresywnych młodych ludzi w maskach. Nasza Niwa poinformowała, że granatów hukowych użyto w dzielnicach Szabany i Malinowka, rozpędzano ludzi w Kamiennej Gorce. Do protestów dochodziło też punktowo w innych miejscach Mińska.
Źródło: TVN24, PAP