Nowy prokurator generalny otrzymał zadanie. Ma je wykonać "jeszcze w tym roku"

Źródło:
PAP, Radio Swoboda, tvn24.pl
NEXTA. Brutalna akcja milicji w Witebsku (archiwum)
NEXTA. Brutalna akcja milicji w Witebsku (archiwum)NEXTA
wideo 2/21
Brutalna akcja milicji w Witebsku NEXTA

Przejawy przemocy i ekstremizmu powinny być duszone w zarodku – oświadczył nowy prokurator generalny Białorusi Andrej Szwied. Prezydent Alaksandr Łukaszenka uznał, że prokuratura dotąd nie reagowała "wystarczająco zdecydowanie na działania wszelkich rad koordynacyjnych". Chodzi o opozycyjną Radę Koordynacyjną, której najważniejsi członkowie zostali już wtrąceni do aresztów lub zmuszeni do opuszczenia kraju.

Oglądaj TVN24 w internecie>>>

Andrej Szwied zapowiedział, że prokuratura generalna zamierza "wzmocnić działania w ramach profilaktyki wszelkich poczynań, naruszających porządek publiczny". - Zmobilizujemy i zmusimy wszystkich, kto ma obowiązek zajmować się tymi kwestiami: wszystkie organy państwowe, wszystkich urzędników, by zwartym frontem zapewnili spokój i praworządność w naszym kraju – oznajmił prokurator generalny, cytowany przez agencję BiełTA.

Jako główne zadanie wskazał "zachowanie niepodległości i suwerenności".

"Typowy dla naszego kraju"

Alaksandr Łukaszenka powołał w środę Szwieda na stanowisko prokuratora generalnego. Przedstawiając w czwartek pracownikom prokuratury generalnej nowego zwierzchnika, prezydent oświadczył, że "kraj ma jeszcze w tym roku powrócić do tego bezpiecznego okresu, który był zupełnie niedawno i który jest typowy dla naszego kraju".

Zdaniem białoruskiego przywódcy obecnie ma miejsce "pogorszenie się sytuacji z przestrzeganiem prawa", a on sam nie widzi "takiej aktywności ze strony prokuratury, która odpowiadałaby obecnym czasom". - Ta aktywność powinna być zorientowana na zachowanie państwa, niepodległości i bezpieczeństwa - podkreślił Łukaszenka.

Prezydent odniósł się również do kwestii trwających od miesiąca protestów w Mińsku, których uczestnicy żądają jego dymisji. - Mówią o mnie, że władzy nie oddam. I słusznie. Nie po to naród mnie wybrał. Wy także jesteście nosicielami tej władzy. Ona nie jest dana po to, żeby ją wziąć, porzucić i oddać - oznajmił.

Dali "ocenę prawną"

Łukaszenka nawiązał również do powstania w kraju opozycyjnej Rady Koordynacyjnej, zainicjowanej przez jego główną rywalkę w wyborach prezydenckich, które odbyły się 9 sierpnia, Swiatłanę Cichanouską. Celem Rady jest zorganizowanie procesu pokojowego przekazania władzy w kraju.

- Wszelkie rady koordynacyjne i inne organizacje… Sąd Najwyższy i prokurator generalny już dali ocenę prawną tym radom koordynacyjnym. Powinniście nie tylko oceniać z punktu widzenia prawa poczynania organizatorów i agitatorów, ale przedsięwziąć silniejsze, ostrzejsze środki reagowania prokuratorskiego na podobne działania – zażądał prezydent od nowo mianowanego szefa prokuratury generalnej.

Poprzedni prokurator generalny uznał powołanie opozycyjnej Rady Koordynacyjnej za próbę przejęcia władzy w kraju. Wszczęto postępowanie karne z artykułu o wzywaniu do przejęcia władzy. Za podejrzanych w tej sprawie uznano już dwoje członków prezydium Rady – Maryję Kalesnikawą i Maksima Znaka. Oboje zostali aresztowani. 7 września Kalesnikawa została uprowadzona w centrum Mińska przez nieznanych zamaskowanych mężczyzn, którzy próbowali później zmusić ją do wyjazdu z Białorusi na Ukrainę.

Osamotniona Aleksijewicz

Rada Koordynacyjna liczy ponad 600 członków. Miała także siedmioosobowe prezydium, jednak prawie wszyscy jego członkowie zostali wtrąceni do aresztów lub zostali zmuszeni do wyjazdu z kraju.

Na Litwę wyjechała tuż po wyborach prezydenckich Swiatłana Cichanouska.

Pod koniec sierpnia oddział milicji OMON zatrzymał członków prezydium Rady Wolhę Kawalkawą i Siarhieja Dyleuskiego. Oboje zostali skazani na 10 dni aresztu za organizowanie nielegalnych zgromadzeń. Później dodano im kolejne 15 dni aresztu. Kawalkawa, która wyjechała z Białorusi do Polski opowiadała w czasie niedawnej konferencji w Warszawie, że została zmuszona do wyjazdu przez funkcjonariuszy MSW i KGB. - Mówili jej, że jeśli się nie zgodzi na wyjazd z kraju, to czekają ją kolejne "długie areszty".

Dyleuski przebywa nadal w areszcie. Pod koniec sierpnia została zatrzymana prawniczka i członkini prezydium Rady Lilia Ułasawa, która również trafiła do aresztu, gdzie przebywa do tej pory.

Na początku września do Polski wyjechał Paweł Łatuszka, były minister kultury, a także były ambasador Białorusi w Polsce i we Francji, członek prezydium Rady. Wyznał, że władze białoruskie postawiły mu ultimatum: opuści kraj lub zostanie pociągnięty do odpowiedzialności karnej.

Jedyną, pozostającą na wolności i przebywającą na Białorusi członkinią Rady jest noblistka Swiatłana Aleksijewicz. W środę nieznani sprawcy próbowali wtargnąć do jej mieszkania w Mińsku. Pisarka wezwała na pomoc dziennikarzy. Aleksijewicz obawia się o bezpieczeństwo, przekonuje jednak, że nie zamierza opuszczać Białorusi.

Białoruska sekcja Radia Swoboda przekazała, że Maryja Kalesnikawa i Maksim Znak zostali uznani przez obrońców praw człowieka za więźniów politycznych. 

Powyborcze protesty

Białorusini zaczęli wychodzić na ulice Mińska i innych miast już w dniu wyborów 9 sierpnia, gdy z wstępnych oficjalnych wyników głosowania dowiedzieli się, że ich zwycięzcą został Łukaszenka. Centralna Komisja Wyborcza poinformowała, że urzędujący prezydent otrzymał 80 procent poparcia, jego rywalka, Swiatłana Cichanouska - 10 procent. Oficjalnych wyników wyborów nie uznała zarówno białoruska opozycja, jak i szereg państw europejskich oraz Parlament Europejski i UE.

Milicja brutalnie tłumi protesty. W czasie niedzielnego opozycyjnego Marszu Jedności, który odbył się w Mińsku i innych miastach kraju, zatrzymano ponad 600 osób. Większość z nich trafiła do aresztów.

Białoruskie MSW podało, że podczas środowych akcji protestu na Białorusi zatrzymano 37 osób, z których 26 będzie oczekiwać w areszcie na wyrok za naruszenia administracyjne.

Milicja zatrzymuje nie tylko uczestników protestów, ale także dziennikarzy, relacjonujących wydarzenia w tym kraju. 27 sierpnia w czasie opozycyjnych akcji protestacyjnych zatrzymano w Mińsku 47 dziennikarzy, w tym mediów zachodnich. W czwartek białoruski Komitet Śledczy uznał, że "nie widzi podstaw do przeprowadzenia czynności sprawdzających" w sprawie ich zatrzymania.

Autorka/Autor:tas\mtom

Źródło: PAP, Radio Swoboda, tvn24.pl

Tagi:
Raporty: