W rozmowie z Dmitrijem Kisielowem, szefem rosyjskiego holdingu medialnego Rossija Siegodnia, uznawanym za czołowego propagandystę Kremla, Alaksandr Łukaszenka stwierdził, że "jest gotów zablokować tranzyt surowców energetycznych z Rosji do Europy, jeśli Polska zamknie granicę z Białorusią". Podobna groźba padła już wcześniej. 11 listopada Łukaszenka ostrzegł, że w odpowiedzi na sankcje Białoruś może wstrzymać tranzyt gazu do Europy.
- Jeśli będą mnie dusić Polacy czy ktoś tam jeszcze, to czy ja będę patrzeć na jakieś kontrakty? – oświadczył Łukaszenka w wywiadzie. - My nie tak często jeździmy do Unii Europejskiej. Nasze interesy są dzisiaj w Rosji, w Chinach, na Wschodzie przede wszystkim – powiedział białoruski przywódca.
Łukaszenka zasugerował, że on również mógłby zamknąć granicę, co wpłynęłoby na tranzyt towarów z Zachodu do Rosji i Chin. - A co, jeśli ja zamknę? Co będzie wtedy z towarami, które głównie do Rosji i Chin idą przez nas (nasze terytorium) – dodał.
Fragmenty wywiadu udzielonego Kisielowowi publikuje zbliżony do służb prasowych Łukaszenki kanał Puł Pierwogo w Telegramie.
W odpowiedzi na sankcje
W związku z wywołanym przez Mińsk kryzysem migracyjnym przedstawiciele polskiej Straży Granicznej w Kuźnicy uprzedzili, że mogą całkowicie zamknąć granicę z Białorusią, jeśli sytuacja będzie eskalować. Dla Białorusi, która zarabia na tranzycie towarów, zamknięcie granic oznaczałoby poważne koszty gospodarcze.
11 listopada Łukaszenka oświadczył, że w odpowiedzi na sankcje, Białoruś może wstrzymać tranzyt gazu. - A jeśli my zamkniemy tranzyt gazu przez Białoruś? Przez Ukrainę nie popłynie: tam rosyjska granica jest zamknięta. Przez kraje bałtyckie też nie ma tras. Jeśli my zamkniemy dla Polaków, dla Niemców, co wówczas będzie? – pytał retorycznie. - MSZ (w Mińsku - red.) powinno uprzedzić wszystkich w Europie: jak tylko oni wprowadzą dodatkowe sankcje, które będą dla nas nieakceptowalne, powinniśmy odpowiadać – podkreślił wówczas Łukaszenka.
Komentując później tę wypowiedź Łukaszenki, rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział, że groźby te nie były konsultowane z Moskwą, a Rosja jest wiarygodnym dostawcą surowców energetycznych. Białoruś jest krajem tranzytowym dla rosyjskich surowców energetycznych trafiających do Europy Zachodniej.
Stanowisko Zachodu w sprawie kryzysu migracyjnego
Alaksandr Łukaszenka został oskarżony przez Unię Europejską o zorganizowanie kryzysu granicznego z Polską, Litwą i Łotwą w odwecie za sankcje nałożone na Białoruś za brutalne rozprawienie się z przeciwnikami, którzy wzięli udział w masowych protestach po wyborach prezydenckich w sierpniu 2020 roku, w których - według oficjalnych wyników - otrzymał "miażdżące zwycięstwo" nad kandydatką opozycji Swiatłaną Cichanouską.
We wtorek Polska Agencja Prasowa, powołując się na źródła unijne podała, że ambasadorowie państw członkowskich przy UE na posiedzeniu w Brukseli przyjęli sankcje wobec Białorusi obejmujące osoby i podmioty odpowiedzialne za kryzys migracyjny. Na liście są białoruskie linie lotnicze Belavia.
Sankcje muszą zostać formalnie przyjęte na poziomie Rady UE i prawdopodobnie stanie się to w najbliższy czwartek. Restrykcje polegają na zakazie wjazdu do UE i zamrożeniu aktywów. Z nieoficjalnych informacji wynika, że sankcje zostały nałożone na ok. 30 osób i podmiotów, zaangażowanych w sprowadzanie migrantów na Białoruś i represje wobec społeczeństwa obywatelskiego.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock