Miał w plecaku kanapki z szynką i jajkiem. Na lotnisku ukarano go olbrzymią grzywną

Źródło:
CNN, tvn24.pl
Darwin w Australii
Darwin w AustraliiGoogle Earth
wideo 2/3
Do zdarzenia doszło na lotnisku w Darwin w AustraliiGoogle Earth / tvn24.pl

Po wylądowaniu w Australii jednego z pasażerów samolotu czekała niemiła niespodzianka. Musiał zapłacić ponad 2,5 tysiąca dolarów australijskich grzywny za przewożenie w bagażu kanapek z jajkiem, kiełbasą oraz szynką. Wszystko z powodu obaw australijskich władz przed przeniesieniem na kontynent groźnego wirusa pryszczycy.

Historię pasażera, którego tożsamość nie została ujawniona, w poniedziałek opisał CNN. W ostatnich dniach lipca podróżował on z indonezyjskiej wyspy Bali do miasta Darwin w Australii.

Kara za kanapki z szynką i jajkiem

Po wylądowaniu podróżny przeszedł na lotnisku rutynowe kontrole bezpieczeństwa po których okazało się, że musi zapłacić 2 664 dolary australijskie (ponad 8,5 tys. złotych) grzywny. Wszystko dlatego, że posiadał w bagażu niezgłoszoną służbom kanapkę z szynką oraz dwie kanapki z restauracji fast food zawierające jajko i kiełbaskę z wołowiny. Australijskie Ministerstwo Rolnictwa, Rybołówstwa i Leśnictwa wyjaśniło, że "różne niezgłoszone, ryzykowne produkty" zostały znalezione w plecaku pasażera przez specjalnie wyszkolonego w tym celu psa o imieniu Zinta.

Do zdarzenia doszło niedługo po tym, jak australijskie władze zaostrzyły przepisy w zakresie bezpieczeństwa biologicznego. Powodem zaostrzenia było dotarcie na Bali epidemii pryszczycy, bardzo groźnej choroby zwierząt, której dotarcie do Australii mogłoby spowodować poważne straty gospodarcze.

"Ta grzywna jest dwukrotnie wyższa niż cena biletu na Bali, ale nie mam współczucia dla osób, które decydują się na nieprzestrzeganie australijskich zasad w zakresie bezpieczeństwa biologicznego, a ostatnie wykrycia pokazują, że takie osoby są łapane" - stwierdził minister Murray Watt w wydanym oświadczeniu. Wykryte u pasażera kanapki miały zostać przebadane pod kątem obecności wirusa pryszczycy i zniszczone. "Australia jest wolna od pryszczycy i chcemy, aby tak pozostało" - podkreślił Watt.

ZOBACZ TEŻ: Brudne klapki mogą sparaliżować gospodarkę. Australia apeluje, by przed powrotem z wakacji porzucić obuwie

Australia wolna od pryszczycy

Władze Australii w lipcu ogłosiły nowe zasady bezpieczeństwa biologicznego mające uchronić to państwo przed dotarciem do niego wirusa pryszczycy. W ramach podjętych działań pojawiły się na lotniskach m.in. specjalne maty sanitarne do dezynfekcji butów oraz właśnie psy do wykrywania niebezpiecznych materiałów biologicznych. Władze apelowały również, aby turyści przybywający z Bali zostawiali na wyspie używane przez siebie klapki.

Osoby, u których stwierdzone zostanie złamanie nowych przepisów, muszą liczyć się nie tylko z wysokimi grzywnami, ale również z możliwością anulowania ich wizy na pobyt czasowy.

Pryszczyca jest względnie niegroźną chorobą dla ludzi, jednak uważa się ją za niezwykle groźną chorobę dla zwierząt - zarówno hodowlanych, jak i dzikich. Wywołujący ją wirus jest wysoce zakaźny i może być przenoszony przez żywe zwierzęta, mięso, produkty mleczne, a także ubrania, obuwie czy rzeczy osób, które miały kontakt z chorymi zwierzętami.

Hodowla zwierząt jest ważną gałęzią australijskiej gospodarki, państwo to jest m.in. drugim największym na świecie eksporterem wołowiny. Jak informuje CNN eksperci szacują, że wybuch epidemii pryszczycy w Australii mógłby spowodować straty w wysokości nawet 80 miliardów australijskich dolarów (ok. 250 mld zł).

ZOBACZ TEŻ: Ponad dwa i pół miesiąca na morzu. Krowy transportowane statkiem zostaną zabite

Autorka/Autor:mm

Źródło: CNN, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Elise Derwin/Getty Images