- Auschwitz nie wyleczył świata z antysemityzmu - powiedział w środę we włoskiej Izbie Deputowanych Elie Wiesel, zdobywca Pokojowej Nagrody Nobla i zarazem więzień obozu zagłady, wyzwolonego przed 65. lat temu przez Rosjan.
W przemówieniu, wygłoszonym w Dniu Pamięci o Holokauście, były więzień hitlerowskich obozów zagłady wystosował żarliwy apel, by nie zapominać dramatu Szoah.
Powitany owacją na stojąco Wiesel, w obecności prezydenta Włoch Giorgio Napolitano i premiera Silvio Berlusconiego, mówił, że w 1945 roku, gdy Niemcy przegrywali już wojnę z aliantami, dalej prowadzili "wojnę z Żydami" i wciąż, już po wyzwoleniu Auschwitz, funkcjonowały obozy zagłady w Niemczech i Austrii.
"Milczenie nigdy nie pomaga ofierze"
- Dlaczego chcieli unicestwić ostatniego Żyda na planecie? - pytał Wiesel we włoskim parlamencie. Przypomniał, że także we Włoszech były "osoby odważne", które chciały pomagać Żydom.
Odnosząc się zaś do tych, którzy milczeli w obliczu Zagłady, oświadczył: "na wyższym poziomie duchowości milczenie nigdy nie pomaga ofierze, pomaga zawsze agresorowi".
- Nie było tak trudno uratować życie ludzkie - mówił Wiesel. Jego zdaniem można było np. zbombardować tory kolejowe, prowadzące do Auschwitz. A jednak "z niewytłumaczalnych powodów tego nie zrobiono".
Potępił prezydenta
Noblista potępił negacjonizm prezydenta Iranu Mahmuda Ahmadineżada mówiąc, że powinien on zostać aresztowany i postawiony przed sądem za negowanie Holokaustu i grożenie Izraelowi. - Jak on śmie? - zapytał Wiesel, a jego słowa przyjęto brawami.
Zatrzymać wspólników
Następnie zaapelował bezpośrednio do przewodniczącego Izby Deputowanych Gianfranco Finiego i premiera Berlusconiego: "możecie pierwsi w świecie uchwalić ustawę, która uzna terrorystyczny atak samobójczy za zbrodnię przeciwko ludzkości". - Może nie zatrzymamy morderców, ale wspólników tak - dodał Wiesel.
Źródło: PAP