Charków jest ostrzeliwany z północnego wschodu. Widzimy codziennie, jak ostrzeliwane są osiedla mieszkalne. Słyszymy, jak daleko od nas strzelają - powiedziała w rozmowie z TVN24 doktor Olena Krawczenko, historyczka z Uniwersytetu Ekonomicznego w Charkowie. Od początku rosyjskiej agresji w obwodzie charkowskim zginęło blisko 200 osób, większość z nich to cywile.
Jeszcze w czwartek blok, w którym mieszkała doktor Olena Krawczenko z Uniwersytetu Ekonomicznego w Charkowie tętnił życiem, ale po rosyjskim ataku nie nadaje się już do zamieszkania. Ukrainka udostępniła w mediach społecznościowych nagranie, na którym pokazała zniszczony budynek. - Nie mogę powiedzieć, czy w Ukrainie są teraz jakieś bezpieczne miejsca. W Charkowie na pewno nie jest bezpiecznie - podkreśliła.
- Charków jest ostrzeliwany z północnego wschodu. Widzimy codziennie, jak ostrzeliwane są osiedla mieszkalne. Słyszymy, jak daleko od nas strzelają - powiedziała Krawczenko. Przyznała, że początkowo myślała, że jej budynek jest bezpieczny, ponieważ jest otoczony innymi blokami, ale po czwartkowym ataku okazało się, że "nigdzie nie jest bezpiecznie".
188 osób, w tym 122 cywilów, zginęło od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę w obwodzie charkowskim - poinformowała agencja Ukrinform, powołując się na post policji obwodu charkowskiego na Telegramie. W tym czasie ranne zostały 394 osoby, w tym 290 cywilów.
Olena Krawczenko zwróciła uwagę w rozmowie z TVN24, że Rosjanie strzelają w bloki mieszkalne, szkoły, przedszkola i place zabaw. - W naszych osiedlach nie ma obiektów militarnych. To są po prostu sypialne osiedla mieszkańców Charkowa - dodała.
Rosjanie nie wiedzą, co się dzieje w Ukrainie
Historyczka Uniwersytetu Ekonomicznego w Charkowie powiedziała, że w przeszłości pracowała w rosyjskim archiwum wojskowo historycznym i pisała artykuły o dzieciach wygnańcach za czasów I wojny światowej.
- Wiem, jak racjonalnie, przez naukę, wygląda życie na wygnaniu, ale wczoraj zobaczyłam w piwnicy swojego budynku śpiące dziecko na butlach gazowych - przekazała. - Nigdy w życiu nie mogłam sobie wyobrazić, że Rosjanie mają tyle ideologicznych bzdur w głowach, że mogą takie rzeczy robić w XXI wieku - dodała.
Przyznała, że w mieście są problemy z dostępem do jedzenia i że problem ten dotyka głównie osób starszych. Jak dodała, żeby prezydent Rosji Władimir Putin wstrzymał atak na Ukrainę, musieliby na nim wymusić to jego obywatele.
- Ale oni go wspierają. Widziałam, jakie zdjęcia pokazuje się w rosyjskiej telewizji, to jest żart. To tak nie wygląda. Rosjanie nie wiedzą i nie rozumieją, co się dzieje w Ukrainie - oceniła. Dodała, że w rosyjskich mediach przedstawia się "ideologiczne głupstwa, które nie odpowiadają rzeczywistości".
OGLĄDAJ NA ŻYWO W TVN24 GO:
Źródło: TVN24