Trwa 21. doba Rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Jacek Czaputowicz, były szef polskiej dyplomacji, odnosząc się w "Faktach po Faktach" w TVN24 do słów Jarosława Kaczyńskiego o potrzebie zorganizowania misji pokojowej NATO w Ukrainie, stwierdził, że "to była dobra propozycja". - Przez te 24 godziny sytuacja humanitarna uległa pogorszeniu, te akty ludobójstwa postępują, więc społeczność międzynarodowa jest zobowiązana do działania - podkreślił. Agnieszka Lichnerowicz z Radia TOK FM mówiła, że w Mariupolu, gdzie na tamtejszy teatr zrzucono bombę, rozgrywa się "dramat humanitarny".
Wicepremier Jarosław Kaczyński podczas wizyty w Kijowie zaproponował przeprowadzenie na terenie Ukrainy misji pokojowej NATO. - Potrzebna jest misja pokojowa, humanitarna, przygotowana przez NATO i może inne organizacje, ale osłonięta zbrojnie i odbywająca się na terytorium Ukrainy. Ukraina jest państwem suwerennym i jeśli zgodzi się na taką misję, to zupełnie wystarczy w świetle prawa międzynarodowego i nie będzie casus belli, chyba że chodzi o tych, dla których casus belli jest istnienie innego świata niż ich własny - powiedział Kaczyński.
Relacja tvn24.pl: ATAK ROSJI NA UKRAINĘ. 21. DOBA INWAZJI
Czaputowicz o misji pokojowej NATO w Ukrainie: to była dobra propozycja
Propozycję Kaczyńskiego komentował w "Faktach po Faktach" w TVN24 Jacek Czaputowicz, były szef polskiej dyplomacji.
- Myślę, że to była dobra propozycja. Zresztą widać, że przez te 24 godziny sytuacja humanitarna uległa pogorszeniu, te akty ludobójstwa postępują, więc społeczność międzynarodowa jest zobowiązana do działania - powiedział. Jak tłumaczył, właściwą organizacją do przeprowadzenia tego rodzaju działań byłaby ONZ, która prowadzi wiele misji pokojowych.
Jednak, jak dodał, mogłoby to okazać się niemożliwe, ponieważ sprzeciw zgłosiłaby zasiadająca w Radzie Bezpieczeństwa ONZ Rosja. - W związku z tym, że jest to niemożliwe, mogłoby tutaj wejść w tę rolę NATO, Sojusz Północnoatlantycki, który prowadził takie misje bez akceptacji Rady Bezpieczeństwa - zwracał uwagę. Dodał, że NATO "ma pewną legitymację" do przeprowadzania tego typu misji.
Były szef dyplomacji przyznał, że są obawy przed wciągnięciem Sojuszu Północnoatlantyckiego w konflikt, ale "powinniśmy rozmawiać".
Czaputowicz: nie możemy zaakceptować sytuacji, że nic nie da się zrobić
Czaputowicz mówił, że nie interpretuje propozycji wicepremiera Kaczyńskiego jako wysyłania "bojowych jednostek amerykańskich", a jako "postawienie problemu postępującego ludobójstwa i odpowiedzialności społeczności międzynarodowej za tę sytuację humanitarną". - Myślę, że te naciski powinny być czynione przede wszystkim na Rosję, aby zaprzestała tych aktów, także ze strony szerszej społeczności międzynarodowej - Indie, Chiny, bo państwa zachodnie mają tutaj wspólne stanowisko - powiedział.
- Nie możemy zaakceptować sytuacji, że nic nie da się zrobić, nikogo nie wyślemy i damy wolną rękę Rosji do niszczenia ludzi, cywilów - mówił dalej Czaputowicz.
Lichnerowicz: w Mariupolu rozgrywa się dramat humanitarny
O wojennej rzeczywistości za naszą wschodnią granicą mówiła w programie także Agnieszka Lichnerowicz z Radia TOK FM, która przebywa obecnie w Ukrainie. Odniosła się między innymi do zrzucenia przez rosyjskie lotnictwo bomby na teatr w Mariupolu, gdzie ukryło się blisko tysiąc mieszkańców miasta.
Jak mówiła, "Mariupol to jest jedno z najstraszniejszych - w tych ostatnich dniach czy już tygodniach - miast w Ukrainie, miasto oblężone, w którym, (...), może zacząć brakować wody czy żywności". - Tam się rozgrywa dramat humanitarny - dodała.
Jak mówiła dalej, Mariupol to miasto, do którego wielokrotnie próbowano otworzyć bezpieczne korytarze humanitarne. - W ostatnich dniach jakiejś grupie ludzi, setkom, czy może już nawet tysiącom, udało się wydostać, ale to jest bardzo mało, biorąc pod uwagę, że szacunki mówią, że w mieście mogło być 300-400 tysięcy ludzi - zwracała uwagę Lichnerowicz.
- Władze Ukrainy uważają - i nie tylko one, wskazują na to też inni - że celowanie w budynki cywilne to nie jest przypadek, to nie jest błąd, to jest forma terroryzmu czy po prostu zastraszenia ludności cywilnej, łamania morale czy mobilizacji. Ukraińcy, którzy zostali, są - jak mówią - naprawdę gotowi do walki, naprawdę się do niej szykują, są zmobilizowani, wierzą prezydentowi, wierzą armii. Więc tego rodzaju działania (Rosjan - red.) w interpretacji ukraińskich władz miałyby właśnie złamać morale - dodała.
OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: GettyImages