Wybite okna, odłamki, gruz. Rosyjska rakieta Ch-101 uderzyła w największy szpital dziecięcy w Ukrainie, Ochmatdyt. - W chwili ataku byłam z chorym dzieckiem na badaniu USG. Najpierw upadliśmy, potem runął na nas sufit. A potem rozległ się dźwięk eksplozji - relacjonowała lekarka Daria Dehtiarowa.
W wyniku ataku na szpital dziecięcy Ochmatdyt w Kijowie zginęły dwie osoby, w tym lekarka, a 30 osób zostało rannych, w tym 10 dzieci.
Po uderzeniu rakiety konieczna była ewakuacja pacjentów i personelu placówki. Setki mieszkańców pomagały w usuwaniu gruzu z części zawalonego budynku. - Byłam przerażona. Nie mogłam oddychać, próbowałam przykryć moje dziecko ubraniem – opowiadała dziennikarzom 33-letnia Switłana Krawczenko.
- W chwili ataku byłam z chorym dzieckiem na badaniu USG. Najpierw upadliśmy, potem runął na nas sufit. A potem rozległ się dźwięk eksplozji - relacjonowała lekarka Daria Dehtiarowa. - Dzieci, które były z nami, zabraliśmy w bezpieczne miejsce, a potem pobiegliśmy na nasz oddział. Były tam wybite okna i powyrywane podwieszane sufity - opowiadała.
Dehtiarowa utrzymywała, że "dzieci były dzielne i nie wpadły w panikę".
"Niech będą przeklęci!"
Hałyna przyjechała z chorym synem do Kijowa z Odessy. Był leczony na oddziale chirurgii jamy brzusznej. Kobieta postanowiła zabrać dziecko w "bezpieczne miejsce" po tym, kiedy rosyjska rakieta eksplodowała w pobliżu placówki medycznej w Odessie, gdzie było wcześniej leczone.
— Mieliśmy nadzieję, że tu, w Kijowie, Rosjanie nas nie "dosięgną". Teraz nie wiem, gdzie zabrać moje dziecko, żeby czuć się bezpiecznie i zakończyć leczenie. Niech będą przeklęci! – krzyknęła z rozpaczą kobieta, mając na myśli Rosjan.
"Biegliśmy wraz z łóżkiem"
Maja opiekowała się chłopcem, który w szpitalu spędził prawie 10 miesięcy, gdzie leczył odleżyny.
- Kiedy usłyszeliśmy eksplozje, ci, którzy mogli chodzić, pobiegli do piwnicy. Ja nie mogłam uciec, nie mogłam zostawić leżącego dziecka. Więc biegliśmy wraz z łóżkiem (było na kółkach). Gdy wychodziliśmy z oddziału, rozległa się eksplozja i wyleciały szyby z okien. Gdybyśmy byli dwa metry bliżej, odłamek by mnie skaleczył. Światło natychmiast zgasło. Ktoś biegł po schodach, a my staliśmy przy szybach wind. Potem było dużo dymu, kazano nam schodzić na dół. Próbowałam nieść Mychajła na rękach, ale było to bardzo trudne, więc owinęłam go w prześcieradło i zarzuciłam na ramiona – powiedziała Maja.
Przeprowadzał operację na otwartym sercu
Korespondent "The Economist" Oliver Carroll przekazał, że rozmawiał z chirurgiem. "W momencie uderzenia przeprowadzał operację na otwartym sercu. Przykrył ciało dziecka swoim ciałem i przystąpił do jego stabilizowania przy pomocy bajpasu – napisał.
Sale operacyjne na parterze
Ochmatdyt (skrót od 'ochrona macierzyństwa i dziecka') uważany jest za największy szpital dziecięcy w całej Ukrainie. W zakładzie przy ulicy dysydenta Wiaczesława Czornowoła w Kijowie rocznie leczy się niemal 18 tysięcy dzieci. W 2020 roku szpital został rozbudowany, a liczba łóżek dla chorych pacjentów wzrosła z 620 do 720.
Po inwazji zbrojnej Rosji na Ukrainę część pacjentów szpitala została ewakuowana do bezpieczniejszych regionów kraju i za granicę. Placówka nadal działała i przyjmowała rannych cywilów.
Szef wydziału operacyjnego Ochmatdytu Ihor Myrocznyk mówił wcześniej dziennikarzom, że trzy sale operacyjne zorganizowano na parterze. Operowanie na wyższych piętrach - jak stwierdził - było zbyt niebezpieczne.
Rośnie liczba ofiar rosyjskiego ataku
Po poniedziałkowym ataku rakietowym na Ukrainę liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 41. Zniszczenia odnotowano w siedmiu dzielnicach Kijowa i trzech miastach w obwodzie donieckim.
Oprócz Kijowa Rosjanie zaatakowali także Krzywy Róg, Dniepr i Pokrowsk w obwodzie donieckim.
W stolicy uszkodzony został jeszcze jeden obiekt medyczny – ośrodek zdrowia w dzielnicy dniprowskiej. Tam zginęło siedem osób, w tym troje dzieci, 18 zostało rannych.
Źródło: PAP, Reuters, Suspilne, ArmyInform, Uatv, Meduza
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/VLADYSLAV MUSIIENKO