Co najmniej połowa pocisków balistycznych wystrzelonych przez Iran w stronę Izraela nie dotarła nawet do celu, więc nie musiała być zestrzeliwana - donosi stacja ABC News, powołując się na dwóch amerykańskich urzędników.
Iran w nocy z soboty na niedzielę zaatakował Izrael flotą pocisków latających różnego typu. Rzecznik prasowy armii Izraela Daniel Hagari poinformował, że w ataku wzięło udział 170 dronów, 120 rakiet balistycznych oraz 30 pocisków manewrujących. Jak dodał, 99 procent wystrzelonych pocisków zostało przechwyconych i unieszkodliwionych.
Około połowa pocisków nie dotarła do celu
Stacja ABC News, powołując się na dwóch amerykańskich urzędników, donosi, że przynajmniej połowa rakiet balistycznych wystrzelonych przez Iran podczas sobotniego ataku na Izrael rozbiła się, zanim trafiła w cel bądź pojawiły się problemy przy ich wystrzale lub podczas lotu.
Wcześniej wysoki rangą przedstawiciel amerykańskiej administracji powiedział ABC News, że z ponad 300 dronów, pocisków samosterujących i pocisków balistycznych do Izraela dotarło zaledwie 115-135.
Nieskuteczność irańskich pocisków oznaczałaby, że podczas zmasowanego ataku jedynie połowa rakiet balistycznych musiała być zestrzelona przez siły Izraela i jego sojuszników, ponieważ reszta nie stanowiła zagrożenia dla tego państwa.
Wiadomość o wadliwości irańskiego uzbrojenia została po raz pierwszy podana przez amerykański dziennik "The Wall Street Journal".
Irański odwet
Dowództwo irańskiej armii oceniło operację wojskową przeciwko Izraelowi jako "sukces". "Powodem tej operacji było przekroczenie czerwonej linii przez syjonistyczny reżim, co było dla nas nie do przyjęcia" - oświadczył w niedzielę szef sztabu irańskiej armii, generał Mohammad Bagheri.
To był odwet za przypisywany Izraelowi atak na irańską placówkę dyplomatyczną w Damaszku, w którym zginęło kilku wyższych rangą irańskich oficerów.
Źródło: ABC News, PAP
Źródło zdjęcia głównego: IRAN DEFENCE MINISTRY