"Okno na zapobiegnięcie wojnie szybko się zamyka". Na granicy stoją już armie  

Etiopscy żołnierze wycofują się z Somalii (2007)
Wojna Etiopii z Erytreą w latach 1998-2000
Źródło: Reuters Archive

Były szef sztabu sił zbrojnych Etiopii ostrzega przed wznowieniem wojny z Erytreą. Jak mówi, konsekwencje dla regionu mogą być "katastrofalne". Na granicy obu państw stacjonują już armie. Napięcia między krajami są na tyle silne, że do wybuchu konfliktu może dojść w każdej chwili.

W każdym momencie może dojść do wznowienia działań zbrojnych między Etiopią a Erytreą - przestrzega w rozmowie z "The Africa Report" były szef sztabu etiopskich sił zbrojnych, generał Tsadkan Gebretensae. Zdaniem wojskowego "okno na zapobiegnięcie wojnie szybko się zamyka". Na granicy obu państw stacjonują już armie. Do wzrostu napięć między sąsiadami przyczynia się kilka czynników.  

Jednym z nich są ostatnie wydarzenia w Tigraju. Położony przy granicy region pozostawał w latach 2020-2022 przedmiotem sporu między etiopskimi siłami rządowymi a zbrojnym ramieniem dawniej współrządzącego krajem ugrupowania o nazwie Tigrajski Ludowy Front Wyzwolenia (TPLF). Konflikt zakończono podpisaniem porozumienia o zaprzestaniu działań wojennych. Walki ustały, ale nie rozwiązało to sporów, które doprowadziły do wojny.  

ZOBACZ TEŻ: Rwanda oskarża sąsiada. "Pojawiły się dowody na nieuchronny atak dużej skali"

Rosną obawy o wznowienie wojny między Etiopią a Erytreą

Erytrea, która podczas konfliktu w Tigraju wspierała etiopskie siły federalne, zdystansowała się ostatnio do treści porozumienia o zaprzestaniu działań wojennych. Jest ona również oskarżana o współpracę z jedną z dwóch frakcji, na jakie w 2024 roku podzieliło się TPLF. Obie rywalizują teraz o administrowanie Tigrajem. Jedna robi to za zgodą federalnego rządu Etiopii. Druga ma rzekomo dążyć do sojuszu z Erytreą. We wtorek przejęła ona kontrolę nad leżącym w północnej części Tigraju miastem Adigrat.  

Atmosferę zaostrzyło też podpisanie przez Etiopię umowy z Somalilandem, nieuznawaną przez społeczność międzynarodową islamską republiką, która w latach 90. wyodrębniła się z terenu Somalii. Na mocy porozumienia Etiopia zyskała prawo do dzierżawy części wybrzeża Somalilandu, zyskując tym samym dostęp do morza. Erytrea poczuła się zagrożona tymi działaniami. W obawie o potencjalną próbę przejęcia przez Etiopię należących do niej portów, w połowie lutego zmobilizowała swoje rezerwy wojskowe i rozmieściła je wzdłuż swojej południowej granicy.  

Krok ten został odebrany jako przygotowanie do ewentualnej wojny. Etiopia odpowiedziała na niego, wysyłając na granicę swoje wojska. Magazyn "Foreign Policy" w swoim najnowszym raporcie wezwał społeczność międzynarodową do interwencji. Ostrzegł, że niekontrolowana eskalacja zakłóci kluczowe szlaki handlowe Morza Czerwonego, a konflikt łatwo może rozprzestrzenić się na Sudan, gdzie trwająca od dwóch lat wojna domowa już stworzyła poważne wyzwania humanitarne i bezpieczeństwa.  

Przed "katastrofalnymi konsekwencjami", jakie dla regionu miałoby wznowienie działań zbrojnych między Etiopią a Erytreą, przestrzegł też w rozmowie z "The Africa Report" generał Tsadkan. Oba państwa już dwukrotnie toczyły ze sobą wojnę. W 2018 roku podpisały porozumienie pokojowe. 

ZOBACZ TEŻ: "Zadano nam bardzo ciężki cios". Armia ujawnia atak na oddziały przy granicy

Czytaj także:
adsbygoogle prebid adocean ado