W niedzielę w stolicy Armenii protestowały tysiące osób. Domagały się dymisji premiera Nikola Paszyniana po tym, jak kraj przekazał Azerbejdżanowi cztery przygraniczne wioski, o które od dziesięcioleci toczone były spory terytorialne.
W piątek, zgodnie z podpisanym z Azerbejdżanem porozumieniem pokojowym, Armenia przekazała cztery sporne przygraniczne wioski. Ich przekazanie - jak przekonują władze - "ma być pierwszym krokiem w kierunku wytyczenia nowego przebiegu granicy między państwami".
W niedzielę kilka tysięcy osób zebrało się na Placu Republiki w Erywaniu, domagając się dymisji premiera. Ich zdaniem oddane tereny mają strategiczne znaczenie dla Armenii, ponieważ przebiegają przez nie odcinki szlaku komunikacyjnego z Gruzją.
Premier o "gwarancji pokoju"
Mieszkańcy miast sąsiadujących z przekazanymi wsiami twierdzą z kolei, że rozwiązanie to odcina ich od reszty kraju i oskarżają Paszyniana o oddanie terytorium bez otrzymania czegokolwiek w zamian. Szef rządu zapewnia, że decyzja o przekazaniu czterech przygranicznych wiosek gwarantuje pokój z Azerbejdżanem.
W 2023 roku Azerbejdżan odzyskał po błyskawicznej ofensywie kontrolę nad Górskim Karabachem, wypierając stamtąd ponad 100 tysięcy Ormian. Nie zakończyło to jednak konfliktów terytorialnych, ponieważ znaczna część granicy dzielącej Azerbejdżan i Armenię pozostaje przedmiotem sporu, a każda ze stron okupuje wioski należące wcześniej do drugiej.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock