Na południowym Atlantyku rosną emocje, bowiem zbliża się 30 rocznica wybuchu wojny o Falklandy. W napiętej atmosferze, wysłanie w rejon spornych wysp przez Londyn nowoczesnego niszczyciela wywołało pomruk niezadowolenia w Argentynie. Swoje dołożył książe William, który właśnie wyruszył na Falklandy, gdzie będzie służył jako pilot śmigłowca. Argentyńskie MSZ nazwało go "konkwistadorem".
Członek brytyjskiej rodziny królewskiej spędzi na wyspach sześć tygodni. Będzie służył w jednostce śmigłowców, które odpowiadają za ratowanie rozbitków na burzliwych i zimnych wodach południowego Atlantyku. Pomimo tego, że misja księcia nie ma charakteru stricte wojskowego, w Argentynie jest postrzegana jako demonstracja i akcja propagandowa.
Niezadowolenie Argentyńczyków dodatkowo podniosła wtorkowa decyzja Royal Navy, iż na rutynową misję patrolowania wód wokół Falklandów, wyruszy najnowocześniejszy niszczyciel królewskiej floty, HMS Dauntless typu 45.
Niedyplomatyczna dyplomacja
- Jesteśmy zasmuceni tym, że książe William przybędzie na naszą ziemię w mundurze konkwistadora, a nie męża stanu, który pracuje na rzecz pokoju i dialogu między państwami - oświadczyło argentyńskie MSZ. Według Argentyńczyków, Wielka Brytania stara się zaognić sytuację na Falklandach, aby odwrócić uwagę od problemów ekonomicznych w kraju.
W przeciwieństwie do Londynu, który ma starać się "transformować patriotyzm w zastraszanie", Argentyna ma "pracować nad światowym pokojem poprzez uczestnictwo w misjach ONZ". - Wielka Brytania natomiast woli ignorować rezolucje ONZ, osłabiać staranie dyplomatyczne i zwiększać prawdopodobieństwo kolejnych wojen - napisało MSZ w Buenos Aires.
Tego rodzaju sformułowania nie są niczym nadzwyczajnym w relacjach Wielkiej Brytanii i Argentyny. W styczniu premier Daid Cameron oskarżył Argentyńczyków o "kolonializm" i odmawianie mieszkańcom Falklandów "prawa do samostanowienia". W odpowiedzi prezydent Argentyny Cristina Kirchner oskarżyła Brytyjczyka o "małostkowość graniczącą z głupotą".
Źródło: telegraph.co.uk