Według źródeł w administracji USA, na które powołuje się "New York Times", prezydent Barack Obama jest coraz bardziej skłonny pozostawić w Afganistanie po 2016 r. większy kontyngent amerykańskich żołnierzy, by ścigali bojowników Al-Kaidy i dżihadystów z IS.
A to, jak dodaje dziennik, oznaczałoby "porzucenie celu Obamy, by wszyscy żołnierze amerykańscy (poza tymi do ochrony ambasady USA w Kabulu) wrócili do domu, zanim zakończy się jego mandat".
To nie koniec wojny
Choć, jak przypomina "NYT", Obama ogłosił już "koniec wojny w Afganistanie", to talibowie dokonali ostatnio znacznych postępów w tym kraju, co przekonuje coraz więcej osób w Pentagonie, Kongresie, a także ekspertów ds. bezpieczeństwa narodowego, że "jest kluczowe, by amerykańscy żołnierze pozostali w Afganistanie dłużej".
Według ONZ talibowie są obecnie rozsiani na większym terytorium Afganistanu niż kiedykolwiek od 2001 roku, a w ubiegłym miesiącu grupa zaledwie kilkuset bojowników zajęła miasto Kunduz. Jednocześnie "NYT" zwraca uwagę, że grupy związane z Al-Kaidą znajdują bezpiecznie ukrycie w afgańskich górach, a dżihadyści z IS rekrutują do swych szeregów niezadowolonych talibów.
Dlatego więc Biały Dom jest "coraz bardziej przekonany", że należy utrzymać w Afganistanie jakieś siły antyterrorystyczne. Wciąż nie ustalono jednak, jak duże powinny one być i czy amerykańscy żołnierze powinny kontynuować szkolenia sił afgańskich.
Ci, którzy naciskają na pozostanie USA dłużej w Afganistanie, chcieliby, żeby USA i NATO utrzymały w tym kraju "przynajmniej dwie bądź trzy bazy", z których startowałyby drony biorące udział w operacjach specjalnych, by bombardować bojowników. Także CIA, dodaje nowojorski dziennik, chciałaby większej wojskowej obecności USA, by chronić jej agentów w Afganistanie.
Antyterroryści czy żołnierze?
Wśród rozważanych możliwości jest utrzymanie sił antyterrorystycznych w liczbie 3-5 tys. żołnierzy, co zaproponował latem generał Martin Dempsey, ówczesny przewodniczący kolegium szefów sztabów sił zbrojnych USA. Ale zdaniem źródeł "NYT" niewykluczone jest też utrzymanie obecnego kontyngentu, czyli 9 800 żołnierzy, co pozwoliłoby Amerykanom kontynuować misję szkolenia Afgańczyków.
O pozostawienie w Afganistanie sił USA i NATO, a także agentów wywiadu "na obecnym lub bliskim obecnego poziomie" zaapelował w środę waszyngtoński think tank Atlantic Council. Dokument napisany przez byłego ambasadora USA w Afganistanie Jamesa Cunninghama przekonuje, że umożliwi to następnej administracji USA zachowanie niezbędnej elastyczności.
Dokument podpisało ponad 20 byłych urzędników wysokiej rangi, zarówno Demokratów, jak i Republikanów, w tym była szefowa dyplomacji Madeleine Albright, dwóch byłych ministrów obrony Chuck Hagel i Leon Panetta, czterech byłych ambasadorów USA w Afganistanie, a także Republikanin John McCain, szef komisji sił zbrojnych w Senacie USA.
Po 2016 roku - tysiąc żołnierzy
W marcu tego roku Obama poinformował, że na prośbę prezydenta Afganistanu Aszrafa Ghaniego USA spowolnią tempo wycofywania żołnierzy z Afganistanu i że utrzymają w tym kraju do końca 2015 r. obecną liczbę 9 800 żołnierzy. Natomiast nie zmienił wówczas założenia, że do końca przyszłego roku żołnierze USA opuszczą Afganistan, by po 2016 roku liczba amerykańskich żołnierzy ograniczała się do około 1 tys. żołnierzy odpowiedzialnych za bezpieczeństwo ambasady USA w Kabulu.
Autor: mm/ja / Źródło: PAP