Stany Zjednoczone dysponują zasobami, które pozwalają im nadal reagować na kwestie związane z bezpieczeństwem w Jemenie, mimo wycofania z tego kraju amerykańskich żołnierzy - oświadczył w poniedziałek Biały Dom.
- USA w dalszym ciągu dysponują środkami i zasobami w regionie, dzięki którym będziemy nadal tam, gdzie to konieczne, wywierać znaczący nacisk na cele ekstremistów - podkreślił rzecznik Josh Earnest.
Powiedział, że na razie nie ma ustalonego terminu powrotu amerykańskiego personelu i sił wojskowych do Jemenu, ale Waszyngton w dalszym ciągu koordynuje działania w sferze bezpieczeństwa z rządem jemeńskiego prezydenta Abd ar-Raba Mansura al-Hadiego.
Władze w Waszyngtonie potwierdziły w sobotę, że w związku z pogarszającą się sytuacją w Jemenie wycofują z tamtejszej bazy lotniczej Al-Anad ostatnich 100 żołnierzy amerykańskich sił specjalnych, uczestniczących w operacjach przeciw Al-Kaidzie i sprzymierzonym z nią ugrupowaniom terrorystycznym.
Walki w Jemenie
W Jemenie trwa walka o władzę między Hadim a kontrolującym stolicę państwa Sanę szyickim ugrupowaniem Huti, które jest sprzymierzone z poprzednim prezydentem, Alim Abd Allahem Salahem, pozbawionym władzy w 2011 r. na skutek społecznej rewolty.
Jemen boryka się też z dżihadystami, którzy często atakują siły bezpieczeństwa oraz szyitów. W piątek w trzech samobójczych zamachach bombowych na dwa meczety w Sanie zginęły co najmniej 154 osoby, a kilkaset zostało rannych. Do ataków przyznało się Państwo Islamskie w Jemenie, które zagroziło kolejnymi atakami na Huti.
Autor: kło//gak / Źródło: PAP