Prezydent USA Joe Biden wygłosił we wtorek pierwsze publiczne oświadczenie od czasu oficjalnego zakończenia amerykańskiej misji w Afganistanie. Uznał ewakuację z Kabulu za "nadzwyczajny sukces". Jak stwierdził, nie była to misja wojenna, ale misja miłosierdzia. W poniedziałek wieczorem kraj, rządzony obecnie przez talibów, opuścili ostatni amerykańscy żołnierze.
Szef Centralnego Dowództwa USA (CENTCOM) generał Kenneth F. McKenzie ogłosił w poniedziałek zakończenie trwającej niemal 20 lat wojskowej misji USA oraz akcji ewakuacyjnej w Afganistanie. Ostatni amerykański samolot odleciał z Kabulu w poniedziałek o 23.59 czasu lokalnego (godz. 21:29 w Polsce).
Biden: ewakuacja z Afganistanu "nadzwyczajnym sukcesem"
We wtorek prezydent USA Joe Biden wygłosił pierwsze publiczne oświadczenie w tej sprawie. Uznał przeprowadzoną przez USA misję ewakuacyjną z Kabulu za "nadzwyczajny sukces".
- Zeszłej nocy w Kabulu Stany Zjednoczone zakończyły 20 lat wojny w Afganistanie, najdłuższej wojny w historii Stanów Zjednoczonych, zakończyliśmy jeden z największych mostów powietrznych w historii. Ponad 120 tysięcy ludzi zostało ewakuowanych - oświadczył. Podkreślił, że "to ponad dwa razy więcej niż eksperci uznawali za możliwe".
Jak mówił, ewakuacja z Kabulu nie była "misją wojskową, ale misją miłosierdzia". Dodał, że żaden inny kraj nie miał możliwości ani woli, by przeprowadzić podobną akcję na taką skalę. Prezydent stwierdził, że siły zbrojne USA wykonały dobrą robotę.
- Wielki sukces tej misji zawdzięczamy zdolnościom, odwadze oraz poświęceniu naszych żołnierzy, dyplomatów i oficerów wywiadu. Przez całe tygodnie ryzykowali swoje życie, by wydostać obywateli USA, Afgańczyków, którzy nam pomagali, naszych sojuszników, naszych przyjaciół z tego kraju. I zrobili to - podkreślił Biden.
Poprzysiągł, że Ameryka nigdy nie zapomni o poświęceniu 13 amerykańskich żołnierzy, którzy stracili życie w zamachu w Kabulu.
Poinformował, że 98 procent Amerykanów, którzy wyrazili chęć opuszczenia Afganistanu, zostało ewakuowanych. Dodał, że w kraju pozostało między 100 a 200 obywateli USA. - Niektórzy z nich nie chcą stamtąd wyjeżdżać. Większość z tych, którzy tam pozostali, ma podwójne obywatelstwo, mieszka w Afganistanie od wielu lat, zdecydowała się tam pozostać z uwagi na więzi rodzinne - mówił Biden. Dodał, że dla tych, którzy pozostali, "nie ma żadnego deadlinu". - Chcemy ich wydostać stamtąd, jeśli tylko będą chcieli - podkreślił.
Przypomniał, że przed upadkiem Kabulu, od marca amerykańskie władze wysłały przebywającym w Afganistanie Amerykanom 19 ostrzeżeń, informując ich o zagrożeniu związanym z pozostaniem w kraju.
"Nie chciałem przedłużać tej niekończącej się wojny"
Data wyjścia z Afganistanu do 31 sierpnia nie była "arbitralną datą", lecz była motywowana chęcią ochrony życia Amerykanów - powiedział Joe Biden.
- Nie chciałem przedłużać tej niekończącej się wojny, nie chciałem przedłużać naszego wyjścia w nieskończoność - oznajmił prezydent USA. Jak dodał, decyzję o zakończeniu misji przed końcem sierpnia podjął na podstawie "jednomyślnych rad" wojskowych, którzy stwierdzili, że zamiast kontynuować misję wojskową, bezpieczniej będzie kontynuować wysiłki dyplomatyczne na rzecz ewakuacji cywilów z Afganistanu.
Mieliśmy w Afganistanie tylko jeden interes narodowy: zapobieganie nowym atakom terrorystycznym - podkreślił Biden. W jego ocenie ten cel został spełniony. - Zadajcie sobie pytanie: czy gdyby zamachy 11 września miały początek w Jemenie, czy weszlibyśmy do Afganistanu? - zapytał Biden. Jak dodał, natura zagrożenia terroryzmem się zmieniła i nie wymaga obecności żołnierzy na miejscu.
- Fundamentalnym obowiązkiem prezydenta jest ochrona Ameryki, nie przed zagrożeniami z 2001 roku, ale przed zagrożeniami z 2021 roku i zagrożeniami przyszłości. To była zasada, która przyświecała mojej decyzji o wyjściu z Afganistanu - stwierdził Biden. Zaznaczył jednocześnie że zagrożenie ze strony terroryzmu trwa. - Nasza strategia musi się zmieniać. Będziemy walczyć z terroryzmem w Afganistanie i innych krajach, jednak nie będziemy toczyć wojny lądowej - dodał.
Jak ocenił, terroryzm dzisiaj wygląda zupełnie inaczej niż 20 lat temu. - Świat się zmienia. Musimy angażować się w rywalizację z Chinami, stoją przed nami wyzwania ze strony Rosji, atakują nas cyberterroryści, mierzymy się z proliferacją broni jądrowej. Musimy być w stanie sprostać tym wyzwaniom - oświadczył prezydent USA. Podkreślił, że chce, by Ameryka była krajem przyszłości.
Dwie lekcje na przyszłość
Biden powiedział, że nie chciał wysyłać kolejnego pokolenia żołnierzy na wojnę, która powinna zakończyć się dawno temu. Dodał, że "Ameryka zbyt długo była na wojnie" i straciła na niej wiele okazji do rozwoju. Jak mówił, ponad 2 biliony dolarów, wydane przez Waszyngton na konflikt w Afganistanie, mogły być przeznaczone na rozwój kraju. - Wojna nigdy nie wiąże się z niskim ryzykiem czy niskim kosztem - podkreślił.
- Misja w Afganistanie dała nam dwie lekcje na przyszłość: jasne wyznaczenie celów misji, które da się spełnić, oraz skupienie się na fundamentalnych interesach narodowych Ameryki - powiedział Joe Biden.
Zwrócił się do członków Państwa Islamskiego Chorasanu: - Jeszcze z wami nie skończyliśmy. Organizacja, stanowiąca afgańską filię IS, stała za zamachem w Kabulu, w którym zginęło 13 amerykańskich żołnierzy. Zwrócił się także do wszystkich, którzy "źle życzą Ameryce, którzy zaangażowani są w terroryzm przeciwko nam i naszym sojusznikom". - Nigdy nie spoczniemy, nigdy nie zapomnimy, nigdy nie wybaczymy. Dopadniemy was i zapłacicie ostateczną cenę - oświadczył prezydent.
Źródło: CNN, PAP, TVN24 BiS