Amerykanom zabrakło lotniskowców. Filar ataków na dżihadystów odpływa do USA

Lotniskowiec USS Theodore Roosevelt odpłynął z Bliskiego Wschodu
Lotniskowiec USS Theodore Roosevelt odpłynął z Bliskiego Wschodu
US Navy
Amerykanie na razie nie mają lotniskowca na Bliskim WschodzieUS Navy

Lotniskowiec atomowy USS Theodore Roosevelt opuścił Bliski Wschód i skierował się ku bazie w USA. Na razie nie ma zastępstwa. Oznacza to, że po raz pierwszy od ponad dekady Amerykanie nie mają lotniskowca w gotowości do akcji na Bliskim Wschodzie. W obliczu trwającej kampanii nalotów na Państwo Islamskie to spore utrudnienie.

USS Theodore Roosevelt wraz z eskortującymi go okrętami zmierza już do bazy San Diego w Kalifornii. Lotniskowiec przebywa w morzu od marca i wymaga napraw, a załoga odpoczynku.

To jednak mało dogodny moment, biorąc pod uwagę kampanię nalotów w Syrii i Iraku. Samoloty startujące z pokładu lotniskowca były jednym z filarów całej akcji. W ciągu siedmiu miesięcy działań zrzuciły tysiąc bomb. Teraz cały ciężar nalotów na dżihadystów spocznie na USAF (lotnictwo wojskowe USA), korzystających z baz w regionie.

Braki w sprzęcie

Standardem od początku „wojny z terrorem” w 2001 roku było, że w momencie opuszczenia wód Bliskiego Wschodu przez jeden lotniskowiec, drugi był już na miejscu, aby go zastąpić. Tym sposobem Amerykanie zawsze dysponowali gotowym do akcji okrętem oraz kilkudziesięcioma samolotami uderzeniowymi. Teraz ten schemat został zachwiany. Wszystko przez cięcia w budżecie amerykańskiego wojska. Liczba lotniskowców w US Navy spadła do poziomu najniższego od lat międzywojennych i jest ich tylko dziesięć. Z tej liczby do akcji zazwyczaj są gotowe trzy. Pozostałe przechodzą remonty, modernizacje lub są zajęte szkoleniem załogi czy też próbami nowego wyposażenia. Obecnie spośród dziesięciu lotniskowców cztery stoją w stoczniach, jeden przechodzi próby po trwającej dwa lata modernizacji i przy okazji testuje nowe samoloty F-35C, dwa stoją w bazach w USA, szykując się do wyruszenia na wielomiesięczne misje, a jeden jest na stałe przypisany do bazy w Japonii. Pozostają jeszcze dwa. Jeden z nich, czyli właśnie USS Theodore Roosevelt, kieruje się do USA, a drugi działa u wybrzeży Ameryki Południowej, gdzie bierze udział w dużych regionalnych ćwiczeniach. Tak więc pomimo tego, że Amerykanie posiadają tyle samo lotniskowców, co reszta świata razem wzięta (pomijając fakt, że są one zdecydowanie potężniejsze), to właśnie im ich zabrakło. Na Bliski Wschód powinien trafić stojący obecnie w bazie Norfolk USS Harry S. Truman, ale US Navy nie informuje, kiedy wyjdzie w morze i dotrze w rejon patrolowania na Morzu Arabskim.

Akcja na pokładzie lotniskowca US Navy
Akcja na pokładzie lotniskowca US NavyUS Navy

Napięty grafik

Aktywność amerykańskich lotniskowców jest planowana z dużym wyprzedzeniem. Ich grafik jest skrupulatnie układany, tak aby te trzy okręty teoretycznie zawsze były gotowe do akcji. Już teraz mniej więcej wiadomo, który kiedy trafi na remont i modernizację aż do końca lat 20. Jednak ze względu na redukcję liczby lotniskowców ciasno ułożony grafik stał się niemożliwy do utrzymania. Na dodatek postanowiono, że wobec wygaszania „wojny z terrorem”, należy dać odpocząć okrętom i załogom. Przez ostatnią dekadę były utrzymywane w morzu ponad normę, często nawet przez rok bez przerwy. Odciskało się to na sprawności technicznej maszyn i morale marynarzy. Od dwóch lat US Navy stopniowo przechodzi na bardziej „zrelaksowany” grafik i tak lotniskowce w ciągu każdych trzech lat służby mają spędzać tylko siedem miesięcy na patrolu i w gotowości bojowej. Reszta ma być poświęcona na pobyt w stoczniach, szkolenia i odpoczynek.

Autor: mk/ja / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: US Navy