Przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei potępił amerykańskie naloty w Iraku na cele związane z szyicką milicją Kataib Hezbollah. Zaprzeczył także oskarżeniom Białego Domu o organizowanie protestów przed ambasadą USA w Bagdadzie. "Jeśli Iran zdecyduje się na konfrontację z jakimś krajem, zrobi to otwarcie. Jeśli ktoś zagrozi interesom naszego narodu, będziemy walczyć bez wahania" - napisano na sygnowanym przez Chameneiego koncie na Twitterze.
- Irański rząd, naród i ja surowo potępiamy te ataki - powiedział Chamenei w irańskiej państwowej telewizji. Odniósł się w ten sposób do nalotów, jakie amerykańskie siły przeprowadziły na związane z milicją Kataib Hezbollah cele w Iraku i w Syrii. USA uważają, że Kataib Hezbollah stoi między innymi za piątkowym atakiem rakietowym na bazę wojskową w pobliżu miasta Kirkuk na północy Iraku. Zginął w nim cywilny pracownik amerykańskiej misji wojskowej, a sześć osób zostało rannych. W atakach lotnictwa USA zginęło co najmniej 25 osób, a 55 zostało rannych.
"Jeśli ktoś zagrozi interesom naszego narodu, będziemy walczyć bez wahania"
Natomiast na koncie Chameneiego na Twitterze pojawił się wpis o tym, że oskarżenia amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa o organizowanie przez Iran trwających od dwóch dni demonstracji w Bagdadzie są bezpodstawne.
"Ten facet (Trump) oskarżył Iran o atak. Nie możesz nic zrobić. Jeśli myślałby logicznie, a tak nie jest, widziałby, że jego zbrodnicza działalność w Iraku i innych krajach wywołuje tam nienawiść wobec niego. Jeśli Iran zdecyduje się na konfrontację z jakimś krajem, zrobi to otwarcie ... Jeśli ktoś zagrozi interesom naszego narodu, będziemy walczyć bez wahania" - napisał.
Szturm na amerykańską ambasadę w Bagdadzie
Od dwóch dni przed amerykańską ambasadą w Bagdadzie nie ustają gwałtowne protesty przeciw amerykańskim nalotom. We wtorek kilkuset demonstrantów podpalało opony, wznosiło okrzyki i rzucało kamieniami w funkcjonariuszy ochrony i policję. Demonstranci wyłamali jedną z bram placówki i wtargnęli na jej teren.
W środę manifestanci ponownie wdarli się na teren kompleksu ambasady, po czym zniszczyli recepcję, gdzie wzniecili ogień i powybijali wiele szyb w oknach. Próbowali sforsować także drugą bramę wjazdową na teren ambasady, którą również podpalili.
W obliczu trudnej do opanowania sytuacji amerykańscy żołnierze strzegący budynku użyli przeciw demonstrantom gazu łzawiącego i granatów ogłuszających. Na miejscu wydarzeń pojawili się oficerowie armii irackiej, którzy próbowali namówić protestujących do rozejścia się.
Trump: Iran zostanie pociągnięty do pełnej odpowiedzialności
Prezydent USA Donald Trump napisał na Twitterze, że za atakiem stoi Teheran. W późniejszych wpisach zapewnił, że "Iran zostanie pociągnięty do pełnej odpowiedzialności za każde odebrane życie lub szkodę materialną w którymkolwiek z naszych obiektów". "Zapłaci bardzo wysoką cenę. To nie ostrzeżenie, to groźba" – napisał.
Nieco później, w rozmowie z dziennikarzami, Trump podkreślił jednak, że nie chce ani nie przewiduje wojny z Iranem. - Czy ja chcę tego (wojny z Iranem- red.)? Nie. Ja chcę pokoju. Lubię pokój. I Iran też zapewne chciałby pokoju bardziej niż jakiekolwiek państwo. Dlatego nie sądzę, by miało do tego dojść - powiedział.
W obawie przed dalszą eskalacją we wtorek do Iraku skierowano w trybie natychmiastowym 750 żołnierzy z 82. Dywizji Powietrznodesantowej stacjonującej w Fort Bragg.
Autor: mjz\mtom / Źródło: PAP