Osoby, które przekazały mediom internetowym dane o ludziach zamieszanych w próbę otrucia opozycjonisty Aleksieja Nawalnego, są poszukiwane przez Federalną Służbę Bezpieczeństwa (FSB) i Komitet Śledczy. W śledztwie jest jeden podejrzany - policjant z Petersburga.
Jak podał w poniedziałek dziennik "Kommiersant", według śledczych policjant z Petersburga sprzedał informację ze służbowej bazy danych. Zawierała ona informacje o rejsach lotniczych w Rosji w sierpniu 2020 roku. Według śledczych policjant poszukiwał w bazie informacji o lotach z Tomska do Moskwy, w tym o rejsie, którym leciał Nawalny, gdy stracił przytomność na pokładzie samolotu.
Służby poszukują osób, które mogły sprzedać dane
Pod koniec 2020 roku portale śledcze Belllingcat i The Insider opublikowały materiał, w którym mowa jest o domniemanych sprawcach ataku na Nawalnego - specjalistach od broni chemicznej, działających przy wsparciu FSB. Autorzy materiału zapewnili, że ludzie z tej grupy przez trzy lata jeździli za Nawalnym po Rosji. Dziennikarze nie ukrywali, że oparli się na kupionych na czarnym rynku danych - rejestrach rozmów telefonicznych i informacjach o rejsach lotniczych, którymi podróżowali członkowie grupy z FSB. Służby poszukują teraz osób, które mogły sprzedać te dane.
Śledztwo wobec majora policji z Petersburga dotyczy przekroczenia kompetencji służbowych. Według portalu RBK również wobec policjanta z Samary wszczęto sprawę karną dotyczącą przekroczenia kompetencji, związaną z informacjami opisanymi przez portal Bellingcat.
Aleksiej Nawalny otruty
Aleksiej Nawalny trafił do szpitala w Omsku 20 sierpnia zeszłego roku. W tym mieście awaryjnie wylądował samolot lecący z Tomska do Moskwy. Opozycjonista poczuł się źle na pokładzie maszyny, stracił przytomność. W szpitalu w Omsku został podłączony pod respirator i wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. 22 sierpnia, na żądanie rodziny, krytyk Kremla został przetransportowany do Berlina.
Organizacja do spraw Zakazu Broni Chemicznej potwierdziła we wrześniu, że Nawalnego próbowano otruć za pomocą nowiczoka, bojowego środka porażającego układ nerwowy.
Lekarze w Omsku utrzymywali jednak, że "nie znaleźli trucizny w jego organizmie".
Źródło: PAP