Grupa domniemanych członków Al-Kaidy otworzyła w środę ogień do tunezyjskich sił bezpieczeństwa na północy Tunezji, zabijając co najmniej jednego z wojskowych. W strzelaninie zginęło także co najmniej dwóch domniemanych terrorystów.
Agencja Reutera pisze o dziewięciu uzbrojonych mężczyznach, którzy zaatakowali posterunek policji i wojska w miasteczku Ruhia, leżącym ok. 130 km od granicy z Algierią. Mężczyźni "mieli na sobie pasy z materiałami wybuchowymi" - powiedziało agencji AFP anonimowe źródło w siłach bezpieczeństwa.
AQIM atakuje
Według źródła bezpieczeństwa, na które powołuje się agencja Reutera, uzbrojona grupa składała się z Tunezyjczyków, Algierczyków i Libijczyków. Najprawdopodobniej należeli oni do Al-Kaidy Islamskiego Maghrebu (AQIM), stanowiącej północnoafrykańską filię Al-Kaidy.
Agencje piszą o dwóch lub trzech domniemanych terrorystach zabitych podczas wymiany ognia. p
Według biura gubernatora prowincji Siljana śmierć poniósł także tunezyjski pułkownik. Powołując się na źródło w siłach bezpieczeństwa i świadka, agencja AFP pisze również o zabitym tunezyjskim żołnierzu. W ataku obrażenia odniosło dwóch cywilów. Jeden z nich trafił do szpitala w stołecznym Tunisie.
W górski region Siljana wysłano śmigłowce wojskowe. Trwają poszukiwania innych członków grupy terrorystycznej - podała agencja TAP.
Chaos w regionie sprzyja Al-Kaidzie
Przedstawiciele krajów arabskich i zachodnich ostrzegali, że Al-Kaida może wykorzystywać konflikt w sąsiedniej Libii, by pozyskiwać broń i przemycać ją do innych krajów.
W niedzielę tunezyjskie siły bezpieczeństwa zatrzymały w pobliżu granicy z Libią dwóch domniemanych członków AQIM, którzy mieli przy sobie pasy z materiałami wybuchowymi i bombę.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24