Państwa całego świata z niepokojem patrzą w stronę Afganistanu. Działalność placówek dyplomatycznych w tym kraju została zawieszona, pośpiesznie ewakuowano cudzoziemców oraz tych Afgańczyków, którzy przez lata byli wsparciem dla ambasad i misji wojskowych. Jednak tysiące zwykłych ludzi zostały pozostawione same sobie. Nie mają za sobą siły zagranicznych mocarstw, a są w nie mniejszym niebezpieczeństwie. Dlatego sami, na własną rękę, próbują znaleźć sposób, by wyjechać. Wśród nich jest Azim. Gdy rozmawiamy pierwszy raz, przerywa na chwilę wypełnianie dokumentów imigracyjnych. Jak sam mówi, po prostu nie widzi innego wyjścia jak opuszczenie ojczyzny.