Chłopak z San Jose poleciał na Hawaje. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że prawie sześć godzin lotu spędził w luku podwozia. W jaki sposób przeżył? Odpowiedzi szukała reporterka "Polski i Świata".
- Był słaby, wisiał na kole i w końcu spadł na ziemię... Wtedy jakby odzyskał siły, wstał i zaczął iść w kierunku dzioba samolotu - relacjonuje Marvin Moniz, menadżer hawajskiego lotniska.
Hibernacja?
Z samej podróży 16-latek z Kalifornii nie pamięta niczego, bo szybko stracił przytomność. Nic dziwnego. Samolot leciał na wysokości ponad 11 kilometrów! To znacznie wyżej niż szczyt Mount Everestu, gdzie himalaiści do przeżycia potrzebują masek tlenowych. Temperatura na wysokości boeinga? Nawet -70 stopni Celsjusza.
Jak więc udało się przeżyć nastolatkowi ubranemu jedynie w dżinsy i lekką bluzę? Według lekarzy - najprawdopodobniej - nagły, znaczny spadek temperatury wprowadził organizm chłopca w stan hibernacji.
Co czwarty
Niezwykła wytrzymałość organizmu 16-latka to jedno. Ekspertów zaskakuje więcej kwestii - np. jak chłopak dostał się do luku? Jak udało mu się nie zostać zmiażdżonym przez koła i nie wypaść przy lądowaniu.
Od 1947 roku podobnych "śmiałków" znalazło się ponad 100. Przeżył zaledwie co czwarty.
Autor: kcz/kka / Źródło: tvn24