Dziesięciolatek z Boliwii w poszukiwaniu swojej matki przejechał uczepiony podwozia ciężarówki ponad tysiąc kilometrów. Nieświadomy odległości, przekroczył granicę i wylądował w sąsiednim Chile. Kierowca nie miał pojęcia o dodatkowym pasażerze.
Franklin Villca Huanaco usiłował dotrzeć do swojej mamy, przebywającej w więzieniu w boliwijskiej Cochabambie. Wyruszył więc w podróż uczepiony podwozia ciężarówki, która, zdaniem chłopca, zmierzała w tamtym kierunku.
Jechał dwa dni. Kierowca, podróżujący poza granice Boliwii do Chile nie zauważył dodatkowego pasażera. Władze oceniają, że chłopiec miał duże szczęście - przeżył bez wody i jedzenia w niskich temperaturach Andów.
Odnaleziono go błąkajacego się po ulicach chilijskiego miasta Iquique. Zaopiekowała się nim lokalna rodzina.
Wzruszająca rozmowa
W Boliwii chłopiec mieszkał z ojcem i rodzeństwem w Oruro. Matka Franklina trafiła do więzienia za przemycanie środków używanych do produkcji kokainy. W ostatnich tygodniach zwolniono ją z więzienia i skierowano do pracy na polu w Cochabambie.
Poruszone historią chłopca media umożliwiły matce rozmowę z synem. - Franklin, moje dziecko, tak za tobą płaczę. Gdzie ty biedaczku polazłeś? Przecież wiesz, że jestem w więzieniu i mówiłeś, że dobrze ci z tatą - powiedziała. Chłopiec odparł tylko: Przyjedź po mnie, mamusiu.
Źródło: bbc.co.uk
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu