Do katastrofy doszło w tunelu metra między stacjami "Park Pobiedy" i "Sławiański Bulwar". Trzy wagony metra wypadły z torów, gdy pociąg gwałtownie zahamował z powodu - jak wstępnie ustalono - spadku napięcia w trakcji.
Początkowo stołeczne służby ratunkowe informowały, że wśród ofiar katastrofy jest maszynista składu, jednak władze metra zdementowały te doniesienia. Mężczyzna jest ciężko ranny i przebywa w szpitalu.
Ofiary to Rosjanie, głównie mieszkańcy stolicy. Wśród zabitych i rannych nie ma cudzoziemców. Z tunelu metra na powierzchnię wyprowadzono niemal 400 osób.
Nie było zamachu
Mer Moskwy Siergiej Sobjanin zarządził dochodzenie w celu precyzyjnego ustalenia przyczyn katastrofy. Wicemer Piotr Biriukow poinformował, że metro na linii Arbacko-Pokrowskiej wznowi kursowanie w ciągu 48 godzin. Na środę w Moskwie ogłoszono żałobę.
Minister ds. sytuacji nadzwyczajnych Rosji Władimir Puczkow powiedział dziennikarzom, że krążące informacje o wybuchu w tunelu metra pomiędzy stacjami "Sławiański Bulwar" i "Park Pobiedy" są nieprawdziwe, a "awaria miała charakter czysto techniczny". Dodał, że w badaniu przyczyn katastrofy nie jest brana pod uwagę ewentualność zamachu."Park Pobiedy" jest najgłębszą stacją moskiewskiego metra; otwarto ją w 2003 roku, a stację "Sławianski Bulwar" - pięć lat później.Według Aleksieja Chazbiewa, dziennikarza specjalizującego się w sprawach transportu, metro zbudowano na 3-4 mln pasażerów, maksimum 6 mln dziennie, a dziś korzysta z niego każdego dnia ponad 9 mln osób.
Tak wyglądały wagony moskiewskiego metra kilka chwil po tragicznym wypadku
Autor: db//rzw / Źródło: PAP