Rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata to wyrok, jaki usłyszeli Regina i Wiesław S. oskarżeni o nieumyślne spowodowanie śmierci 54-letniego mężczyzny, który zmarł po zjedzeniu wyprodukowanej przez nich chałupniczo galarety oraz nieumyślne spowodowanie uszczerbku na zdrowiu dwóch kobiet, które po zjedzeniu tego wyrobu mięsnego trafiły do szpitala. - Oboje przed sądem wyrazili skruchę, przeprosili rodzinę ofiary i poszkodowanych kobiet - powiedział nam prokurator Andrzej Dubiel.
- W lutym 2024 roku po zjedzeniu wyrobów mięsnych kupionych na targu w Nowej Dębie zmarł 54-letni mężczyzna, a dwie kobiety w wieku 67 i 72 lat trafiły do szpitala.
- Zatrzymano małżeństwo, które hodowało trzodę chlewną dla podreperowania budżetu domowego i wyrabiało z niej wędliny i produkty garmażeryjne, które następnie sprzedawało z samochodu na targu.
- Prokurator Ciechanowski w rozmowie z tvn24.pl mówił wówczas, że produkcja prowadzona była bez zezwoleń, a "warunki sanitarne, w których były wykonywane te wyroby, pozostawiały wiele do życzenia".
- - Wyrok jest słuszny. Sąd wziął pod uwagę przyznanie się do winy oskarżonych oraz ich postawę - powiedział nam prokurator Andrzej Dubiel.
Wyrok zapadł przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu. Jak przekazał nam Andrzej Dubiel, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu, Regina S. i Wiesław S. zostali uznani za winnych zarzucanych im czynów i skazani na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Dodatkowo oboje usłyszeli pięcioletni zakaz hodowli trzody chlewnej, uboju oraz produkcji wędlin i wyrobów garmażeryjnych oraz ich sprzedaży.
Mają też zapłacić po 150 tysięcy złotych wdowie po zmarłym 54-latku oraz po 15 tysięcy kobietom w wieku 67 i 72 lat, które po zjedzeniu wyprodukowanej przez nich galarety trafiły do szpitala. Muszą też zapłacić dwa tysiące złotych grzywny.
- Wyrok jest słuszny. Sąd wziął pod uwagę przyznanie się do winy oskarżonych oraz ich postawę - oboje przyznali się do zarzucanych im czynów, wyrazili głęboką skruchę, kilkukrotnie przeprosili bliskich zmarłego mężczyzny oraz poszkodowanych kobiet. Istotna była też postawa pokrzywdzonych, którzy przyjęli te przeprosiny, uwierzyli, że działania były nieumyślne, nie mieli do nich pretensji i wybaczyli im to, co się stało. Mając na uwadze te wszystkie okoliczności sąd wymierzył karę w zawieszeniu, która moim zdaniem jest słuszna - powiedział nam prokurator Andrzej Dubiel.
Wyrok nie jest prawomocny, strony mogą się od niego odwołać. Prokurator nie zamierza tego jednak robić.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Zatrzymane małżeństwo
Chodzi o sprawę zatrucia po zjedzeniu wyrobów mięsnych kupionych na targu w Nowej Dębie, w wyniku którego zmarł 54-letni mężczyzna, a dwie kobiety w wieku 67 i 72 lat trafiły do szpitala.
W sprawie zatrzymano małżeństwo spod Mielca - Reginę S. i Wiesława S., którzy wyrabiali m.in. galaretę mięsną i sprzedawali ją na targu w Nowej Dębie. Na początkowym etapie śledztwa oboje usłyszeli zarzut, że działając wspólnie i w porozumieniu narazili poszkodowanych na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Po uzyskaniu wyników sekcji zwłok, z których wynikało, że 54-latek zmarł w wyniku zatrucia azotynem sodu, czyli środkiem do peklowania mięsa, prokurator zmienił małżeństwu zarzuty na nieumyślne spowodowanie śmierci.
Zarzut dla Reginy i Wiesława S. został zmieniony także w przypadku dwóch kobiet, które w wyniku zatrucia mięsem trafiły do szpitali, na nieumyślne spowodowanie ciężkich obrażeń ciała u jednej z kobiet i średnich obrażeń u drugiej.
Norma przekroczona ponad stukrotnie
Biegli z Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach wykryli w galarecie wyprodukowanej przez Reginę S. i Wiesława S. azotyn w stężeniu toksycznym dla człowieka - ponad stukrotnie przekraczającym dopuszczalne normy.
Na początku marca 2024 roku dyrektor Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach Stanisław Winiarczyk poinformował, że w próbkach galarety z targowiska w Nowej Dębie, którą zjadły trzy osoby, wykazano obecność azotynu sodu na toksycznym dla człowieka poziomie od 16 do 19 tys. miligramów na kilogram. Wyjaśnił też, że
Zgodnie z przepisami azotyn sodu jest stosowany do peklowania mięsa. Dopuszczalna jego zawartość w procesie peklowania surowego mięsa waha się od 100 do 150 miligramów na kilogram produktu. Po procesie technologicznym w gotowym produkcie poziom azotynu obniża się do 20-50 mg/kg. Takie wartości są bezpieczne dla zdrowia człowieka. W galarecie wykryto go w stężeniu poziomie od 16 do 19 tys. mg/kg.
Jak podała Gazeta Wyborcza, małżeństwo przed sądem tłumaczyło, że azotyn sodu, czyli środek do peklowania mięsa, znalazł się w galarecie przypadkiem. "Byli przekonani, że to żelatyna. Według nich ktoś zamiast żelatyny sprzedał im azotyn sodu, a oni nie byli tego świadomi" - powiedział Wyborczej prokurator Andrzej Dubiel.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Handlowali na targu domowymi wyrobami
Informacja o zatruciu pokarmowym trzech osób pojawiła się w lokalnych mediach 17 lutego ubiegłego roku. Wszystkie zaopatrzyły się i spożywały wyroby mięsne kupione na targu w Nowej Dębie od małżeństwa Reginy i Wiesława S.
W domu zatrzymanego małżeństwa policjanci zabezpieczyli około 20 kilogramów wyrobów mięsnych, które zostały przebadane przez Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach.
Z ustaleń mundurowych wynika, że Regina i Wiesław S. hodowali trzodę chlewną dla podreperowania budżetu domowego i wyrabiali z niej wędliny i produkty garmażeryjne, które następnie sprzedawali z samochodu na targu w Nowej Dębie.
Prokurator Ciechanowski w rozmowie z tvn24.pl mówił wówczas, że produkcja prowadzona była bez zezwoleń, a "warunki sanitarne, w których były wykonywane te wyroby, pozostawiały wiele do życzenia".
Feralnego dnia małżeństwo sprzedało na targu sześć galaret. Po ich zjedzeniu jedna osoba zmarła, dwie trafiły do szpitala, dwie po tym, jak informacja o zgonie 54-latka pojawiła się w mediach, zgłosiły się na policję. Losu jednej z nich nie udało się ustalić.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Autorka/Autor: red/PKoz
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN