Śmierć po zjedzeniu galarety. Małżeństwo stanie przed sądem

Trzy osoby zatruły się galaretą, jedna zmarła
Śmiertelne zatrucie mięsem (materiał z 18.02.2024)
Źródło: TVN24

Koniec śledztwa w sprawie 54-letniego mężczyzny, który zmarł po zjedzeniu galarety kupionej na targu w Nowej Dębie (woj. podkarpackie). Małżeństwo, które sprzedawało tam wyroby mięsne własnej produkcji, stanie przed sądem. Będą odpowiadać za nieumyślne spowodowanie śmierci mężczyzny. Grozi im do pięciu lat więzienia.

Akt oskarżenia w tej sprawie prawdopodobnie jeszcze dzisiaj zostanie skierowany do Sądu Rejonowego w Tarnobrzegu.

Chodzi o sprawę zatrucia po zjedzeniu wyrobów mięsnych kupionych na targu w Nowej Dębie, w wyniku którego zmarł 54-letni mężczyzna, a dwie kobiety w wieku 67 i 72 lat trafiły do szpitala.

W sprawie zatrzymano małżeństwo spod Mielca - 55-letnią Reginę S. i 56-letniego Wiesława S., którzy wyrabiali m.in. galaretę mięsną i sprzedawali ją na targowisku. Wtedy też usłyszeli zarzut, że działając wspólnie i w porozumieniu narazili na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Po uzyskaniu wyników sekcji zwłok, z których wynikało, że 54-latek zmarł w wyniku zatrucia azotynem sodu, czyli środkiem do peklowania mięsa, prokurator zmienił małżeństwu zarzuty na nieumyślne spowodowanie śmierci.

Czytaj też: Śmiertelne zatrucie mięsem. Stężenie przekroczone ponad sto razy

Kto nieumyślnie powoduje śmierć człowieka, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Art. 155 Kk

Zarzut dla Reginy i Wiesława S. został zmieniony także w przypadku dwóch kobiet, które w wyniku zatrucia mięsem trafiły do szpitali, na nieumyślne spowodowanie ciężkich obrażeń ciała u jednej z kobiet i średnich obrażeń u drugiej.

kwasny1
Śmiertelne zatrucie mięsem (materiał z 18.02.2024)
Źródło: TVN24

Biegli o przyczynach śmiertelnego zatrucia

Biegli z Zakładu Medycyny Sądowej po przeprowadzonej sekcji zwłok mężczyzny, który zmarł po zjedzeniu galarety mięsnej, oraz po wykonaniu badań toksykologicznych wycinków pobranych z jego zwłok zaopiniowali, że bezpośrednią przyczyną zgonu pokrzywdzonego było zatrucie azotynem.

Czytaj więcej: Zjadł mięso z targu, zmarł. Prokurator o sekcji zwłok

Wnioski patomorfologów są zbieżne z wynikami badań galarety mięsnej z Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach, w której biegli wykryli azotyn w stężeniu toksycznym dla człowieka - ponad 100-krotnie przekraczającym dopuszczalne normy.

Na początku marca dyrektor Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach Stanisław Winiarczyk poinformował, że w próbkach galarety z targowiska w Nowej Dębie, którą zjadły trzy osoby, wykazano obecność azotynu sodu na toksycznym dla człowieka poziomie od 16 do 19 tys. miligramów na kilogram. Wyjaśnił też, że zgodnie z przepisami azotyn sodu jest stosowany do peklowania mięsa. Dopuszczalna jego zawartość w procesie peklowania surowego mięsa waha się od 100 do 150 mg/kg produktu. Po procesie technologicznym w gotowym produkcie poziom azotynu obniża się do 20-50 mg/kg. Takie wartości są bezpieczne dla zdrowia człowieka.

Czytaj też: Śmiertelne zatrucie mięsem. Stężenie przekroczone ponad sto razy

Handlowali na targu domowymi wyrobami

Informacja o zatruciu pokarmowym trzech osób pojawiła się w lokalnych mediach 17 lutego. W sprawie policja zatrzymała małżeństwo spod Mielca: 55-letnią Reginę S. i 56-letniego Wiesława S. po tym, jak dostała informację, że w szpitalu zmarł 54-letni obywatel Ukrainy Jurij N. Mężczyzna zjadł galaretę wieprzową kupioną na targowisku w Nowej Dębie.

Domowymi wyrobami sprzedawanymi z samochodu zatruły się także dwie inne osoby: 67- i 72-latka, które trafiły do szpitala. Po tych doniesieniach z policją skontaktowały się jeszcze dwie osoby, które również kupiły domowe wyroby na targowisku w Nowej Dębie.

Targ w Nowej Dębie, gdzie małżeństwo sprzedawało swoje wyroby
Targ w Nowej Dębie, gdzie małżeństwo sprzedawało swoje wyroby
Źródło: Fakty TVN

W domu zatrzymanego małżeństwa policjanci zabezpieczyli około 20 kg wyrobów mięsnych, które zostały przebadane przez Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach.

Z dotychczasowych ustaleń wynika, że Regina S. i Wiesław S. hodowali trzodę chlewną dla podreperowania budżetu domowego i wyrabiali z niej wędliny i produkty garmażeryjne, które następnie sprzedawali na targowisku w Nowej Dębie.

Czytaj też: Zmarł po zjedzeniu galarety. Zarzuty dla małżeństwa, które handlowało "swojskimi" produktami  

Małżeństwo, które sprzedawało swoje wyroby w Nowej Dębie usłyszało zarzuty
Małżeństwo, które sprzedawało swoje wyroby w Nowej Dębie usłyszało zarzuty
Źródło: Fakty TVN

Oboje przyznali się do zarzucanego im czynu i złożyli obszerne wyjaśnienia, jednak prokuratura nie ujawniła informacji dotyczących ich treści.

Podejrzanym grozi od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia. Wobec małżeństwa S. zastosowano wolnościowe środki zapobiegawcze - dozór policji. Mają też zakaz wyrobów mięsnych i ich sprzedaży.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: