Badania odbyły się w miniony piątek na drodze do Morskiego Oka i mają być powtarzane przy różnych warunkach atmosferycznych. Naukowcy z Wydziału Elektrycznego Politechniki Śląskiej mierzyli rzeczywistą siłę, z jaką konie ciągną tzw. fasiągi - czyli tradycyjne wozy, zarówno podczas podjazdu, jak i zjazdu z góry.
– Przeprowadziliśmy badania pomiaru tak naprawdę siły, z jaką konie ciągną wóz. Pojazd był dociążony jedną toną, co łącznie daje około 1650 kilogramów, to jest równowartość ciężaru wozu i 12 pasażerów. Chcemy dokładnie sprawdzić, jaka siła faktycznie działa na każdego konia w zaprzęgu w różnych etapach drogi – powiedział dr inż. Marcin Szczygieł, prodziekan Wydziału Elektrycznego Politechniki Śląskiej.
Dodał, że pomiary były prowadzone przy użyciu precyzyjnej aparatury zbierającej dane z częstotliwością co jedną dziesiątą sekundy.
– Pomiary są prowadzone w sposób dynamiczny, aby jak najbardziej odwzorować warunki rzeczywiste. To pierwszy etap, który pozwoli określić, jak zmienia się siła uciągu w zależności od warunków – dodał dr Szczygieł.
Fiakrzy: opieramy się na opinii specjalistów
Prezes Stowarzyszenia Przewoźników do Morskiego Oka Andrzej Mąka zaznaczył, że inicjatywa ma charakter naukowy i ma na celu przedstawienie rzetelnych danych o pracy koni.
– To pierwszy etap badań uciągu i oporu toczenia. Chcemy pokazać, ile konie rzeczywiście ciągną, a ile to siła samego oporu wozu. Zjazd w dół również zostanie zbadany, aby ustalić, jakie siły działają przy hamowaniu – powiedział Mąka.
Dodał, że badania będą kontynuowane w różnych warunkach pogodowych, ponieważ konie pracują przez cały rok. – Musimy sprawdzić to zarówno latem, jak i zimą. Politechnika Śląska prowadzi pomiary z najwyższą dokładnością, a my w pełni opieramy się na opinii specjalistów – zaznaczył.
Wyniki badań opracuje zespół naukowców Politechniki Śląskiej i mają one zostać zaprezentowane w przyszłym tygodniu.
Skrócona trasa? TPN: trwają rozmowy
Jak informowaliśmy w tvn24.pl, według Ministerstwa Klimatu i Środowiska od przyszłego roku transport konny zostanie ograniczony do "najbardziej płaskiego odcinka", a trasa skróci się z około 7 kilometrów do 2,5. Konie mają zawracać w okolicy Wodogrzmotów Mickiewicza.
– To wszystko musi być rzetelnie zbadane i przeanalizowane. Powiedzieć i obiecać coś to jedna sprawa, ale zorganizować wszystko pod kątem bezpieczeństwa i logistyki to zupełnie inna sprawa. Na dziś przy Wodogrzmotach nie ma odpowiedniego placu na przystanek przesiadkowy czy postój dla busów i wozów konnych. Nie ma też finansowania kolejnych busów elektrycznych – przypomniał Mąka.
W lutym Ministerstwo Klimatu i Środowiska, dyrekcja Tatrzańskiego Parku Narodowego (TPN), władze samorządowe oraz Stowarzyszenie Przewoźników do Morskiego Oka podpisały porozumienie, które ma doprowadzić do stopniowej reorganizacji transportu na tej popularnej trasie turystycznej. Od maja bieżącego roku kursują tam sfinansowane przez resort klimatu i środowiska cztery busy elektryczne wożące turystów - równolegle z transportem konnym.
Jak poinformował TPN, rozmowy w sprawie dalszych zmian, m.in. skrócenia trasy konnej do wysokości Wodogrzmotów Mickiewicza, są w toku. Władze parku podkreślają jednak, że skrócenie trasy dla zaprzęgów konnych będzie możliwe po pozyskaniu środków na zakup kolejnych elektrycznych busów. Sfinansowanie zakupu kolejnych deklarowała ministra klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska.
Obrońcy zwierząt domagają się całkowitego wycofania transportu konnego z trasy do Morskiego Oka. Twierdzą, że zwierzęta cierpią, ciągnąc wozy pod górę, a trasa jest zbyt wyczerpująca, by praca koni mogła odbywać się w humanitarnych warunkach.
Autorka/Autor: bp/gp
Źródło: PAP/tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24