Trzyletnie dziecko bez opieki błąkało się po zmroku ulicami jednej z bieszczadzkich miejscowości. Gdy wbiegło na drogę, zauważył je i zajął się nim strażnik graniczny z placówki w Stuposianach. Sprawę wyjaśnia policja.
Do zdarzenia doszło w jednej z bieszczadzkich miejscowości. Jak relacjonuje porucznik Piotr Zakielarz, rzecznik prasowy komendanta Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej, funkcjonariusz z placówki w Stuposianach jadąc samochodem zobaczył dziecko, które wbiegło na drogę.
- Sytuacja była bardzo niebezpieczna, tym bardziej, że wszystko działo się po zmroku. W pobliżu nie było osób dorosłych i to wzbudziło niepokój funkcjonariusza - zrelacjonowała sierżant sztabowa Emilia Sidor z Zespołu Prasowego Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej.
Zaopiekował się "roztrzęsionym i zziębniętym" dzieckiem
Funkcjonariusz zajął się dzieckiem. - Maluch nie potrafił odpowiedzieć na podstawowe pytania dotyczące rodziców i zamieszkania. Pobliscy mieszkańcy również nie potrafili pomóc - zrelacjonowała sierżant sztabowa Emilia Sidor.
Funkcjonariusz Straży Granicznej zadzwonił pod numer alarmowy, o sprawie powiadomiona została policja. Do czasu przybycia patrolu zaopiekował się roztrzęsionym i zziębniętym dzieckiem. Ostatecznie policjantom udało się ustalić rodziców dziecka, maluch został im oddany pod opiekę.
"Przykład godny naśladowania"
- Obojętność to zagrożenie współczesnych czasów. Nie brakuje dramatycznych zdarzeń pokazujących, że społeczeństwo jest coraz mniej empatyczne i rzadko angażuje się w los innych osób. Postawa strażnika granicznego ze Stuposian jest zatem przykładem godnym naśladowania. Potwierdza zobowiązanie służby społeczeństwu wypowiadane w rocie ślubowania funkcjonariusza straży granicznej obowiązujące niezależnie czy mundurowy jest w trakcie służby, czy poza nią - podkreśliła sierżant sztabowa Emilia Sidor.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock