Czwartek, 27 sierpnia Dla nich 2,6 tys. złotych to kwota jak z bajki - wystarczy pomyśleć, ile słodyczy i zabawek można za nie kupić! Taką sumę znalazła piątka dzieci z Białegostoku. Pieniądze jednak oddały policji. Po demokratycznym głosowaniu, co ze znaleziskiem zrobić.
Pięcioro dzieci: Maja, Przemek, Szymon, Bartek i Filip, bawiło się na jednym z białostockich osiedli. Nieoczekiwanie znalazły pieniądze - 2,6 tys. zł. Zgubił je jeden z pracowników pobliskiej budowy. Były przeznaczone na wypłaty. - Wydawało mi się, że włożyłem je w bezpieczne miejsce, ale potem okazało się, że to bezpieczne miejsce jest dziurawe. Pieniądze po prostu wysunęły mi się z kieszeni - mówił właściciel zgubionych pieniędzy.
Dzieci miały nie lada dylemat, co ze znaleziskiem zrobić. - Bo to nie 10, 20 złotych, tylko 2600 - tłumaczy przejęty Przemek. Za taką sumę można kupić w końcu niemało: komputer, skutery, motory - wyliczały dzieciaki.
Dziecięca demokracja
Jesteśmy szczęśliwi, jesteśmy uczciwi i sławni, a tak bylibyśmy złodziejami. Dzieci, które znalazły pieniądze
Nie mogły jednomyślnie zdecydować, czy pieniądze zatrzymać, czy oddać. Więc postanowiły głosować. - Wynik był dwie osoby do trzech, ale potem wszyscy się zgodzili, że chcemy oddać - relacjonuje Przemek. Zguba trafiła na policję, a stamtąd do rąk pechowego właściciela. Mężczyzna nie krył radości.
Dzieciom jednak opłaciło się oddanie pieniędzy. Policja postanowiła nagrodzić je za obywatelską postawę. - Nie każdy dorosły zachowałby się podobnie na ich miejscu - powiedział Jacek Dobrzyski z białostockiej policji.
Dzieci też są z siebie dumne. - Jesteśmy szczęśliwi, jesteśmy uczciwi i sławni, a tak bylibyśmy złodziejami - mówią. Przyznają jednak, że nie do końca jest tak, jak się wydaje. Zanim oddali pieniądze, uszczknęli "dyszkę" na lody. - Nie wytrzymaliśmy. Ale resztę oddaliśmy - dodają.