Po takiej dawce emocji wskazane są środki uspokajające. Co to było za spotkanie w Toronto! Miejscowi Raptors w ostatniej sekundzie siódmego meczu serii z Nets mogli przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Playmaker miejscowych Kyle Lowre miał wszystko, żeby zostać bohaterem - piłkę i kilka sekund na oddanie rzutu. Ale nadział się na blok Paula Pierce'a. Część Kanady zamilkła, a w siódmym niebie znalazł się Brooklyn.
Sześć sekund przed końcem meczu goście prowadzili 104:103. Ostatnie słowo miało należeć do Raptors. W takich sytuację piłka wędruje w ręce ich lidera. Kyle Lowre przedarł się pod kosz, a hala Air Canada Centre zamilkła do tego stopnia, że można było usłyszeć jego przyspieszony oddech. Rozgrywający miejscowych zdołał oddać rzut, ale wtedy ni stąd ni zowąd wyrósł przed nim Paul Pierce, który zatrzymał go efektownym blokiem. Halę wciąż przeszywała cisza. Kibice nie dowierzali w to, co się właśnie stało.
Mają sposób na Miami
Do półfinału Konferencji Wschodniej awansowali Nets. Tam na nich czekają już obrońcy tytułu, Miami Heat. Na taki scenariusz coach Brooklynu Jason Kidd (swoją drogą pierwszy w historii trener, który w swoim debiutanckim sezonie wygrał siódmy mecz serii play-off) czekał z utęsknieniem. Akurat on doskonale wie, jak pokonać mistrzów. W sezonie zasadniczym Brooklyn wygrał z ekipą z Florydy wszystkie cztery spotkania. Obok Pierce'a bohaterem Nets był Joe Johnson, zdobywca 26 punktów.
SAS górą w Teksasie
W innym niedzielnym meczu nr 7 San Antonio Spurs łatwo uporali się z Dallas Mavericks w bitwie o Teksas.
Wygrali 119:96 i teraz czeka ich pojedynek z Portland Trail Blazers.
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl