Nazywa się Madhura Honey i skończyła studia w indyjskim Bangalore - tyle wiadomo na razie o kobiecie w czerwieni, która maszerowała podczas ceremonii otwarcia igrzysk tuż obok flagi Indii. Nikt wciąż jednak nie wie, dlaczego się tam znalazła. Poszukiwania trwają, a najbardziej dostaje się organizatorom.
Reporter gazety "India Times" dotarł do informacji dotyczących kobiety, której obecność na ceremonii otwarcia zelektryzowała całe Indie.Wiadomo, że skończyła studia w mieście w zachodniej części kraju, ale kolejne informacje jeszcze nie zostały ujawnione. - Rozmawiałem z kilkunastoma naszymi sportowcami i nikt nie wie, kim jest i skąd się tam wzięła - tłumaczył reporter dziennika."Poniżyli nas"Indie już wcześniej zażądały wyjaśnień i oficjalnych przeprosin od komitetu organizacyjnego igrzysk w Londynie.- Poniżyli nas przed całym światem - powiedział attache hinduskiej kadry, PKM Raja.Gdy Indie maszerowały po stadionie olimpijskim, do chorążego - zapaśnika Sushila Kumara - podeszła tajemnicza kobieta. Miała na sobie czerwoną bluzę i turkusowe spodnie.- Nie wiemy, kto to był. W ogóle nie powinno tam jej być. To był jakiś intruz - dodał Raja. - Pokazywali nas w telewizji przez ok. 10 sekund. Zabrała nam cały show - zakończył. Komitet organizacyjny IO nie skomentował jeszcze sprawy.
Autor: kcz / Źródło: Reuters, India Times