Przed wtorkowymi meczami eliminacji mistrzostw świata szansę awansu na mundial już teraz miały cztery reprezentacje. Udało się dwóm - Włochom i Holandii.
W najlepszej sytuacji byli reprezentanci Italii. Oni wszystko mieli tylko w swoich rękach. Wystarczyło pokonać w Turynie Czechów.
Zaczęło się jednak sensacyjnie. W 19. minucie naszych południowych sąsiadów na prowadzenie wyprowadził Libor Kozak. Taki wynik utrzymał się do przerwy, ale Włosi nie chcieli popsuć fety swoim kibicom. W drugiej połowie zabrali się do pracy. W 51. minucie wyrównał Giorgio Chiellini, a chwilę później rzut karny pewnie wykorzystał niezawodny Mario Balotelli. Włosi wygrali 2:1 i mogli zacząć świętować.
Podobnie jak Holendrzy, chociaż w ich przypadku spełnione musiały być dwa warunki. Ich zwycięstwo w Andorze, co było pewne, oraz strata punktów przez Rumunię w starciu z Turcją. "Oranje" dopełnili formalności i po dwóch golach Robina van Persiego, nie wysilając się, zdobyli trzy punkty.
Niemcy i Szwajcarzy jeszcze czekają
Po końcowym gwizdku wybuchła radość, bowiem pół godziny wcześniej skończył się mecz w Bukareszcie. A tam gospodarze przegrali z Turkami 0:2.
Już dziś cieszyć się mogli też Niemcy, ale muszą jeszcze poczekać. W ich zwycięstwo z Wyspami Owczymi nikt nie wątpił (podopieczni Joachima Loewa wygrali 3:0), ale do pełni szczęścia potrzebne było potknięcie Szwedów w Kazachstanie. Nic takiego nie miało jednak miejsca. Szwedzi wygrali skromnie 1:0, a wynik spotkania już w pierwszej akcji ustalił Zlatan Ibrahimović.
Czekać muszą jeszcze też Szwajcarzy. Helweci wygrali na wyjeździe z Norwegami 2:0 i spoglądali w stronę Reykjaviku. Tam Islandia podejmowała Albanię. Gdyby był remis, Szwajcarzy mogliby rezerwować hotel w Brazylii. Gospodarze wygrali jednak 2:1.
Autor: BOR / Źródło: sport.tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA