Jeszcze kilka miesięcy temu mógł zastanawiać się nad występami w kadrze Ghany. Z tego kraju pochodzi w końcu jego ojciec, on postawił jednak na ojczyznę matki - Holandię. W chwili, gdy Memphis Depay strzelał bramkę na wagę trzech punktów w meczu z Australią, na pewno nie żałował tej decyzji.
Na debiutanckiego gola czekał od 15 października 2013 roku, a więc dnia, gdy po raz pierwszy założył pomarańczową koszulkę. W debiutanckim spotkaniu z Turcją rozegrał zaledwie minutę. Mecz eliminacji mistrzostw świata, do środy był jednym spotkaniem o punkty, jakie dla Holandii rozegrał Depay. Gdy pogromcy mistrzów świata i Europy przegrywali z Australią 1:2, to nie Arjen Robben czy Wesley Sneijder, a właśnie on wziął na siebie ciężar rozgrywania akcji i strzelania bramek.
Philips Stadion drugim domem
Poważną przygodę z piłką zaczął w wieku 13 lat. To właśnie wtedy dołączył do szkółki PSV Eidhoven. Na debiut w pierwszej drużynie czekał pięć sezonów, ale już w pierwszym spotkaniu udowodnił, że łowcy talentów co do jego umiejętności się nie mylili. W II rundzie Pucharu Holandii strzelił dwa gole i zanotował asystę, a jego PSV pokonało VVSB aż 8:0. Na występ w lidze musiał jednak poczekać jeszcze pół roku.
Ciężki charakter
Nie zawsze w życiu Depaya było jednak tak kolorowo. W juniorach PSV miał spore problemy z dyscypliną. Niejednokrotnie wdawał się w przepychanki i bójki na boisku nie tylko z rywalami, ale i kolegami z zespołu. W dorosłej piłce zobaczył jednak tylko jedną czerwoną kartkę i to wcale nie za brutalną grę. W meczu z Rodą Kerkrade złapał dwa żółte kartoniki i przedwcześnie musiał opuścić boisko. W seniorach PSV dużo większą uwagę zwracają jego sportowe osiągnięcia. Tylko w ostatnim sezonie strzelił 14 goli i miał osiem asyst. Większość bramek strzela tak jak w spotkaniu z Australią z dystansu lub z rzutów wolnych.
Na celowniku "Czerwonych Diabłów"
Jeszcze przed popisami Depaya na mundialu, zawodnikiem interesował się Manchester United. Już wtedy "Czerwone Diabły" oferowały za pomocnika PSV 15 milionów funtów. Teraz jego cena niższa z pewnością nie będzie. A, że na ławce trenerskiej na Old Trafford od lipca zasiądzie Luis van Gaal, to można być pewnym, że determinacji w sprowadzeniu młodego Holendra na Wyspy nie zabraknie.
Autor: drop / Źródło: sport.tvn24.pl